Hej Wam ♥
Dziś stosunkowo króciutko, ale mogę Wam obiecać, że nowy będzie szybciutko.
Tak, znów wspomnę o tym, że tak niewiele do końca. Z jednej strony nie mogę się doczekać, bo jestem ciekawa jak zareagujecie. A z drugiej wiem, że będzie mi smutno.
Ale nic, czytajcie i piszcie mi co sądzicie ♥
Buziaki ♥
Tak, znów wspomnę o tym, że tak niewiele do końca. Z jednej strony nie mogę się doczekać, bo jestem ciekawa jak zareagujecie. A z drugiej wiem, że będzie mi smutno.
Ale nic, czytajcie i piszcie mi co sądzicie ♥
Buziaki ♥
____________________________________________________________
Kiedy o poranku otworzyłam oczy, Nialla już przy mnie nie było.
Nieprzytomnym wzrokiem zbadałam cały pokój. Pusto.
Usiadłam na łóżku, przetarłam zaspane oczy, po czym nałożyłam na siebie
koszulkę chłopaka i poszłam go poszukać. Wyjrzałam na taras, ale po Irlandczyku
nie było tam śladu. Powłóczyłam nogami do kuchni. Blondyn stał przy ekspresie
do kawy i rozmawiał z kimś przez telefon. Nie zauważył mnie, bo stałam
centralnie za jego plecami.
- To co, wszystko już ustalone? – mówił do aparatu. – Widzimy się za
jakieś dwie godzinki... No, to cześć!
Błękitnooki położył telefon na blacie, nastawił ekspres i już chciał
wychodzić z kuchni, ale zauważył mnie stojącą w progu.
- Cześć Słońce! – przywitał mnie wielkim uśmiechem. - Właśnie miałem iść
Cię obudzić – dodał, po czym stanął maksymalnie blisko mnie i złożył
czułego buziaka na moim czole.
- Gotowa na kolejny wspaniały dzień? – zapytał po chwili, szczerząc się
jeszcze bardziej. Niall po tych słowach położył jedną dłoń na dole moich
pleców, w drugą zaś ujął moją rękę i zaczął bujać się ze mną w rytm jakiejś
znanej tylko jemu melodii.
- Co ci się stało? Wypiłeś za dużo kawy z rana czy jak? Powinieneś być
zmęczony po nieprzespanej nocy, marudny z powodu obolałych pleców. A Ty co?
Taka radość? Ja nie wiem, co się z Tobą dzieje chłopcze. Ogranicz te dopalacze
– wymamrotałam, co jakiś czas przerywając swoją wypowiedź śmiechem.
- To Ty tak na mnie działasz. Lepiej niż kawa czy jakieś dopalacze –
odparł chłopak po czym odchylił mnie mocno do tyłu. Gdy znów przyciągnął mnie
do siebie byłam możliwie najbliżej jego ciała. Niall delikatnie musnął moje
usta. - To co? Śniadanie? – zapytał
unosząc jedną brew.
- Nie, nie, nie. Najpierw łazienka, potem śniadanie – odparłam, gładząc
policzek chłopaka. - Ale nie przejmuj się, możesz zacząć jeść beze mnie –
rzuciłam i opuściłam kuchnię.
Dzięki szybkiej wizycie w łazience udało mi się doprowadzić się do stanu
w miarę wyjściowego. Ponownie zawitałam więc do kuchni, gdzie Niall już na
dobre zajmował się śniadaniem. Usiadłam naprzeciw chłopaka i wpatrując się w
zastawiony pysznościami stół zastanawiałam się, co wybrać.
- Mamy jakiś plan na dzisiaj? Bo z tymi Twoimi plecami to plaża raczej
nie wchodzi w grę – zagadnęłam chłopaka, nie odrywając wzroku od stolika.
- Mamy plan. I tak, to nie będzie plaża – odpowiedział nieco tajemniczo
chłopak. - Ale bez obaw, będziesz się mogła poopalać – dodał posyłając mi swój
łobuzerski uśmieszek. Zmarszczyłam brwi i zastanawiałam się, co Irlandczyk mógł szykować. Zapewne do spółki z Malikiem.
- Jest sens żebym pytała, co dokładnie będziemy dziś robić czy i tak nie
masz zamiaru mi tego zdardzić? – zapytałam po chwili zastanowienia.
- To będzie niespodzianka – poinformował mnie chłopak. Zerknął na
zegarek. - Dowiesz się za jakieś półtorej godziny.
- Aha, okej. A powiesz mi chociaż co powinnam zabrać? – nie dawałam za
wygraną.
- To, co na plażę spokojnie ci wystarczy. Wszystko inne będzie już na
miejscu – powiedział, z każdym słowem uśmiechając się coraz bardziej.
Uwielbiał się tak ze mną droczyć. Dawać mi jakieś skrawki informacji,
które ja na siłę próbowałam poskładać w całość. Niall był w tym tak dobry, że
zawsze wybierał dla mnie takie wskazówki, które dawały jakiś zarys planu, ale zbyt mały,
aby stwierdzić, co to dokładnie będzie. Nie cierpiałam, kiedy tak na swój
sposób się nade mną pastwił, ale jednocześnie uśmiech, jaki mu wtedy towarzyszył
nie pozwalał mi ani na sekundę przestać go kochać.
Kiedy w końcu zjadłam, co miałam zjeść, poszłam do sypialni. Zgarnęłam do
torebki najpotrzebniejsze rzeczy, włożyłam na stopy kolorowe sandałki, a na nos
założyłam ciemne okulary. Niall ubrał tylko spodenki, na jego głowie zawitała
zielona czapka, a na nosie obowiązkowo spoczywały ciemne Ray Bany. Oboje
byliśmy już zwarci i gotowi na kolejny wspaniały dzień spędzony w istnym raju na ziemi.
Najpierw wstąpiliśmy do Zayna i Perrie. Dziewczyna wrzuciła do torebki
ostatnie rzeczy, po czym ruszyliśmy na spotkanie niespodziance przygotowanej
przez chłopaków.
Nasi mężczyźni na początek dnia urządzili nam długi spacer. Mimo
spiekoty panującej na wyspie nie narzekałam. Świetnie się bawiłam. Śmiechy,
uśmiechy, żarty i głupoty towarzyszyły nam przez cały czas. Przemierzaliśmy
wąskie uliczki, mijaliśmy stragany z najróżniejszymi bibelotami i restauracje o
najrozmaitszych jadłospisach. Spacer trwał dosyć długo, więc korzystając z
okazji wyjęłam z torby aparat i kolejny raz niemal nie zdejmowałam palca ze
spustu migawki. Chciałam mieć po tych wakacjach miliard zdjęć i jeszcze więcej
wspomnień.
- Już jesteśmy – poinformował nas Zayn. Rozejrzałam się wokół. Staliśmy
właśnie w jakimś maleńkim porcie, nic specjalnego.
- To tu? Co wy tu chcecie robić? – zapytałam niebywale nieinteligentnym,
żeby nie powiedzieć głupawym, tonem. Zayn, Niall i Perrie spojrzeli na mnie,
wymienili między sobą kilka spojrzeń po czym buchnęli niemal histerycznym
śmiechem.
- Tu nic, głuptasie. Ale dzięki temu cały dzień spędzimy poza wyspą –
powiedział Niall, kiedy już odzyskał oddech. Otarł wywołane śmiechem łzy i wskazał ręką na wielki biały jacht tuż
przed nami.
- Przez cały dzień jest
tylko do naszej dyspozycji – dodał Zayn, a ja nadal stałam z delikatnie
rozwartymi ustami i nie do końca wierzyłam swoim oczom.
WoW *__*Ekstra poprostu jacht mega kocham to co piszesz mam nadzieje ze już niedługo kolejny ;* -@natalia17k
OdpowiedzUsuńAh, kolejne cudowne dzieło mojej ukochanej Klau. Moim "trzeźwym" umysłem postaram się jakoś to ocenic, bedzie ciezko, ale dam radę. Kompletnie rozklejony emocjonalnie, przybity a jednoczesnie szczesliwy czlowiek, jak ja, czyta to i sie usmiecha, bo, powtorzę poraz kolejny, wykreowalas piekny, wrecz ideany swiat. Szkoda tylko, ze ten rozdzial jest tak jakby zapowiedzią następnego. Taka codziennosc. Ale codziennosc jest piekna, prawda? Milej sie bedzie wspominac takie chwile niz inne, zwlaszcza, gdy one nie wrocą. Boję sie tylko, ze coś złego im sie stanie. Tej ich milosci. Ona go kocha, cudownie jest kogos kochac. Kogos takiego, jak on, juz szczegolnie. To jest za piękne, zeby moglo byc prawdziwe. I wiesz, zyczę kazdemu takiej milosci. Bez zmartwien, ale tez takiej, ktora znajduje czas dla wszystkich. Moj komentarz nie ma sensu, ale to norma. Przepraszam za bledy, piszę z telefonu. Tak, czytanie Twojego rozdzialu jest u mnie pewnego rodzaju desperacją. Mam tyle pytan, tyle, często bezsensownych, przemyśleń. Po prostu nie chcę, zebys kończyła, proste.
OdpowiedzUsuńKocham Cię, moja najcudowniejsza osobko na swiecie.
Myślę, że rozdział jest na prawdę świetny! Jest krótki, ale czy to ważne? Dla mnie nie, bo to co piszesz jest genialne! Całe twoje opowiadanie powoduje, że się uśmiecham ;p Ilekroć czytam któryś z twoich rozdziałów uświadamiam sobie na nowo, że na prawdę masz talent ;) Także pisz dalej, bo ja czekam na nowe rozdziały xx
OdpowiedzUsuńahh.. jak ja chcę takie wakacje mm ♥ krótki, ale jak to napisała osoba wyżej: Czy to ważne ?
OdpowiedzUsuńWażne jest to, że w ogóle się pojawił i cieszy to moją mordkę podwójnie. Rozdział boski jak zwykle i mogę czytać go po kilka razy i mi się nie znudzi. Pozdrawiam i do nn ;*
Nie cierpię być któraś z kolei, bo zawsze, zawsze, zawsze, to, co chcę napisać, jest już wyżej. A więc, podpisuję się pod wszystkimi komentami no i czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńI błagam Cię, nie kończ tego! Kocham tę sielankę! Albo zrób sequel albo coś w tym stylu xD :333
To jest niesamowite! Kocham tego bloga ♥ Szkoda, że do końca zostały jeszcze tylko 3 rozdziały i epilog ;c Ale mam nadzieję, że zaczniesz pisać coś nowego :) Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuń@agata_wolanska
Rozdział wprost trafia w moje serce ! <3 Uwielbiam kiedy między głównymi bohaterami jest taka sielanka, jak żyją dla siebie. O, i kiedy opisujesz Nialla w taki spokojny sposób, taki słodki, jak na przykład tutaj - `Niall po tych słowach położył jedną dłoń na dole moich pleców, w drugą zaś ujął moją rękę i zaczął bujać się ze mną w rytm jakiejś znanej tylko jemu melodii.` - uwielbiam kiedy jest taki `zwyczajny` <3 jestem ciekawa tylko jak zakończysz to opowiadanie skoro tak niewiele zostało do końca, a przecież tak jakby jesteś w połowie akcji. Czekam z niecierpliwością i nie przestawaj pisać Słoneczko, bo uwielbiam Twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńNastępny genialny rozdział ! <3 Czekam na następny ale z drugiej strony go nie chce bo coraz bliżej końca : c a tego baaaaaaaaaaardzo nie chce! No jakkolwiek no... kocham cię za tego bloga miśku! <3 Twoja Natalia :*
OdpowiedzUsuń24 , mam numer 24 w dzienniku.
OdpowiedzUsuńI'm back! Wymęczyłam się jak nie wiem z zeszytami i nauką, wszystko robiłam szybko, żeby w końcu tutaj wrócić i... jestem! Boże, czemu aż tyle mi to zajęło?
OdpowiedzUsuńOkej, bez smęcenia, lepiej od razu wziąć się do roboty. Zacznę od tego, że uwielbiam romantyczne sceny głównej bohaterki i Niallerka w Twoim wykonaniu. Miałam przed oczami tę scenę, kiedy bujali się w swoich objęciach w kuchni, kiedy to nawet muzyki nie było. Niall jest kochany, szczerzy się do niej jak wariat, pewnie tak naprawdę trochę zaciskając białe ząbki z bólu przez te plecy :D pływanie jachtem z resztą wariatów *-* no to się nazywa niespodzianka! Ich mężczyźni (tak, zwróciłam na to uwagę i tak, podoba mi się, jak ich pięknie określiłaś) naprawdę mają pomysły :> Nie zatrzymuję siebie dłużej (jak to dziwnie brzmi xd) i lecę dalej zobaczyć, co się będzie na tym jachcie działo. Odnoszę wrażenie, że dużo :3
Pozdrawiam!
Boże, początek <3 Uśmiechałam się szeroko, jak czytałam : D
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie Nialla, tak jak go przedstawiłaś i mogę powiedzieć tylko jedno OMOMOMOM <3
Teraz pozostaje dowiedzieć się, co będą robić na tym jachcie, a więc lecę...