Nie wiem co mam napisać. Wiecie przecież, że wszystkie Was uwielbiam i jestem Wam niezmiernie wdzięczna za tyle ciepłych słów, które tak bardzo motywują. Wiecie, że dziękuję Wam za to, że ze mną jesteście i że dzięki Wam całe to opowiadanie ma sens. No.
Dziękuję Wam ♥
Mam nadzieję, że choć trochę Was w tym rozdziale zaskoczę. Mam nadzieję, że się spodoba. Mam nadzieję, że napiszecie mi co sądzicie, czy podoba się czy nie. Wiem, że mogę na Was liczyć.
Buziaki ♥
______________________________
- Widziałaś gdzieś moją
niebieską koszulę? – krzyknął Niall, kiedy już pakowaliśmy walizki.
- Wisi w szafie, po prawej
stronie – odparłam spoglądając na niego znad własnego bagażu. Moja walizka
chyba jeszcze nigdy nie była aż tak napakowana, ale w końcu musiałam się przygotować
na taką podróż.
- I co? Spakowana? –
zapytał Niall, stając w drzwiach sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się
uważnie rozglądać po pokoju.
- Mam wrażenie, że czegoś
zapomniałam – odpowiedziałam poważnym tonem.
- Szafa jest pusta, w
łazience też już kompletnie nic nie ma, więc powiedz mi, czego mogłabyś
zapomnieć? Mnie masz przecież przy sobie cały czas. A może przejmujesz się
czymś innym niż to czy wszystko zabrałaś? – zapytał chłopak i usiadł obok mnie
na łóżku. Przed nim nic nie mogłam ukryć. Jego niebieskie oczy chyba naprawdę
czytały w moich myślach.
- A co jeśli oni mnie nie
polubią? A co jak się wygłupię? – zaczęłam. - Nie, nie, nie! Ja nigdzie nie
jadę – poinformowałam załamana. Ukryłam twarz w dłoniach i skuliłam się na
wygodnym materacu.
Wizyta w rodzinnym domu
Nialla wywoływała u mnie wręcz paraliżujący strach. Na dodatek to nie miał być
rodzinny obiadek, tylko tydzień spędzony pod jednym dachem.
- Ja Cię kocham, więc nie
rozumiem, dlaczego oni mieliby Cię nie polubić. Jestem pewien, że ich
zauroczysz – powiedział Niall próbując mnie pocieszyć, ale to wcale nie
pomagało. Nadal byłam przerażona.
- Chodź, musimy już
wychodzić, bo spóźnimy się na samolot – poganiał mnie chłopak. Niechętnie
zwlokłam się z łóżka, zgarnęłam podręczną torbę i opuściłam mieszkanie
Irlandczyka. Louis już czekał na nas pod drzwiami. Zapakowaliśmy walizki do
jego samochodu, a godzinę później byliśmy już na lotnisku. Po wszystkich
kontrolach, odprawach i zaliczeniu każdej z bramek w końcu znaleźliśmy się na
pokładzie samolotu. Lot trwał bardzo krótko – po upływie niecałej godziny byłam
już w Irlandii.
Odebraliśmy bagaże i ani
się obejrzałam, a już siedziałam w taksówce. Z każdym kolejnym kilometrem
przemierzanym przez samochód, coraz mocniej ściskałam dłoń chłopaka.
- Nie denerwuj się tak.
Zaraz urwiesz mi tą rękę – powiedział blondyn i złożył krótkiego buziaka na
moim czole. Nie odpowiedziałam. Wzięłam głęboki wdech, a w duszy ciągle
powtarzałam sobie, że dam radę. Przecież to nic strasznego.
Po przejechaniu kilkunastu
kilometrów za szybą mignęła tabliczka z napisem "Mullingar".
- Już jesteśmy – szepnął
mi do ucha Niall, a taksówka stanęła.
- Boję się, wiesz? –
powiedziałam wpatrując się w błękitne oczy. Próbowałam w nich znaleźć zgubioną
gdzieś pewność siebie i odwagę.
- Uśmiechnij się. Będzie
dobrze. Zobaczysz – odparł Niall i czule dotknął moich ust swoimi wargami.
W końcu wysiadłam z taksówki.
Chwyciłam dłoń blondyna i kurczowo się jej trzymając, posłusznie szłam za
chłopakiem. Stanęliśmy pod drzwiami uroczego domu. Irlandczyk nawet nie
zapukał, od razu wszedł do środka.
- Jest tu kto?! – zawołał
chyba najgłośniej jak tylko mógł. Stałam za chłopakiem w niewielkim korytarzyku,
którego ściany obite były ciemnym drewnem.
- Nareszcie jesteś! –
powiedział sympatyczny damski głos.
Po chwili ukazała nam się
jego właścicielka – mama Nialla. Kobieta natychmiast rzuciła się na szyję
swojego syna i przytulała go przez dłuższą chwilę. Było widać, że bardzo tęsknią za
sobą nawzajem. Dopiero po kilku minutach zauważyła, że oprócz Nialla w jej domu
pojawiłam się jeszcze ja.
- Niall, może byś nas sobie w końcu przedstawił? – z uśmiechem zapytała kobieta i wysunęła dłoń w moją stronę. Blondyn zaprezentował mnie swojej rodzicielce, co bardzo mi odpowiadało.
- Miło mi Cię poznać - stwierdziła, wciąż delikatnie ujmując moją dłoń - Dobrze zobaczyć Cię wreszcie inaczej niż na zdjęciach - zażartowała po chwili.
- Też tak sądzę - odparłam z uśmiechem. Zdenerwowanie powolutku ustępowało, ale nie wiem czy byłam już w stanie składać w miarę logicznie brzmiące zdania.
Zanim na dobre weszliśmy
do domu, zajęliśmy się wniesieniem do niego naszych dosyć sporych bagaży. Pokój
Nialla znajdował się na piętrze, więc zaniesienie tam naszych walizek było nie
lada wyczynem. Pomieszczenie, w którym mieliśmy mieszkać przez najbliższy
tydzień było duże i przestronne, mimo że znajdowało się tam dosyć sporo mebli.
Ściany pokryte były jasnoniebieską farbą. Po lewej stronie znajdowała się
nieduża kanapa, a na wprost niej duże, dwuskrzydłowe okno. Światło wpadające
przez nie do pokoju czyniło go znacznie przytulniejszym. Usiadłam na kanapie i
uważnie przyglądałam się każdemu fragmentowi pomieszczenia. Horan stanął właśnie w
drzwiach z drugą walizką w rękach. Postawił ją obok szafy i usiadł obok mnie.
- I co? Dalej
przestraszona? – zapytał, przyciągając mnie do siebie.
- Nie. Miałeś rację,
będzie dobrze – odparłam i przytuliłam się do chłopaka. - A gdzie reszta rodziny
Horanów? – dodałam po chwili.
Dotychczas poznałam tylko mamę chłopaka, jego
tata i starszy brat Greg nadal byli dla mnie zagadką.
- Tata na zakupach, a Greg
wpadnie dopiero na kolację.
Ta chwila spędzona z
Niallem nie wiedzieć czemu, bardzo mnie uspokoiła. Teraz zaczynałam czuć się
już jak jeden z członków klanu Horan. Podniosłam się z wygodnego mebla i
ruszyłam do kuchni. Stwierdziłam, że jeśli dzisiaj na kolacji mają być wszyscy
to mamie Nialla z pewnością przyda się w kuchni dodatkowa para rąk.
- Może Pani pomóc? –
zapytałam, nieśmiało zaglądając do kuchni.
Kobieta posłała mi znad
kuchenki ciepły uśmiech i udzieliła instrukcji. Niewiele później pod pretekstem
pomocy do kuchni zawitał także Niall. Jego pomoc ograniczała się jednak tylko do
podjadania.
Późnym popołudniem do domu
przyjechał tata Nialla. Mężczyzna wszedł do kuchni, więc natychmiast, tym
razem sama, przedstawiłam się. Męska część rodziny opuściła pomieszczenie, a ja
spędziłam tam czas aż do wieczora.
Kiedy wszystko było już
gotowe udałam się do niallowego pokoju, żeby się przebrać. Otworzyłam
nierozpakowaną jeszcze walizkę i zaczęłam ją uważnie przeglądać w poszukiwaniu
kosmetyczki i mojej ulubionej małej czarnej. W chwili gdy byłam już pomalowana,
ubrana, a włosy zaczesane były w wygodny koczek, na parterze usłyszałam
nieznane mi dotychczas głosy. Mogło to oznaczać tylko jedno – Greg z żoną
właśnie przyjechali.
- Dobry wieczór wszystkim
– powiedziałam, stojąc w wejściu do salonu. Nagle oczy rodziny zwróciły się w
moim kierunku, a ich rozmowy ustały.
Paradoksalnie wcale mnie
to nie zawstydziło czy przestraszyło. Wręcz przeciwnie. Pewna siebie
wyciągnęłam dłoń w stronę nowoprzybyłych gości i grzecznie wyjaśniłam im kim
jestem.
Usiedliśmy przy dużym,
suto zastawionym stole. Oczy Nialla aż błyszczały, kiedy zerkał na te wszystkie
domowe pyszności. Zazwyczaj takie rodzinne spotkania dłużą mi się
niemiłosiernie. Tym razem było inaczej. Czułam się swobodnie i co dla mnie
najważniejsze, pewnie. Dopiero późnym wieczorem goście opuścili dom.
Kiedy stół był już
posprzątany, a naczynia pozmywane, udałam się na górę. Wygodnie rozsiadłam się
na kanapie i z niechęcią spoglądałam na dwie gigantyczne walizki błagające o
rozpakowanie. Już miałam zacząć wyjmować z nich nasze rzeczy, ale w pokoju
pojawił się Niall. Miał ze sobą czerwone wino i dwa kieliszki.
- Skąd wiedziałeś, że tego
mi dzisiaj trzeba? – rzuciłam do chłopaka.
- Zawsze wiem –
odpowiedział i usiadł obok mnie.
Późną nocą wino się
skończyło, a my zmęczeni jak nigdy, padliśmy w chłodną pościel, zasypiając
niemal natychmiastowo.
Następnego dnia
obudziliśmy się z Niallem dopiero koło południa. Po szybkim śniadaniu chłopak
zabrał mnie na całodniowy spacer po swoim rodzinnym mieście. Mimo bezchmurnego
nieba i gorących słonecznych promieni, upał nie dawał się we znaki. Delikatny,
chłodny wiatr co jakiś czas muskał odkryte części mojego ciała i pozostawiał na
nich ślad przyjemnego orzeźwienia.
Wizyta w ulubionej knajpce
Nialla była elementem obowiązkowym. Zjawiliśmy się w niej po czternastej. Pora
lunchu już prawie minęła, więc w lokalu byliśmy prawie sami. Zajęliśmy niewielki
stoliczek w rogu sali. Blondyn wręczył mi menu, ale nie miałam zamiaru go
otworzyć.
- Nic nie jesz? – zapytał
wyraźnie zdziwiony.
- Zdaję się na Twój gust.
Zamów mi to, co najbardziej lubisz –wyjaśniłam chłopakowi. Ten uśmiechnął się
tylko pod nosem po czym zawołał kelnerkę i złożył zamówienie.
Danie wybrane przez
chłopaka było pyszne, ale porcja zdecydowanie mnie przerosła. Mnie, ale Nialla
już nie. Blondyn dokładnie wyczyścił swój talerz, a później zmiótł jeszcze to, co zostało na moim. Nie mam pojęcia,
gdzie on to wszystko zmieścił.
Po smacznym obiedzie
ruszyliśmy na dalszą część spaceru. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze ze dwie
cukiernie – lody, koktajle, ciastka całkowicie zapełniły mój żołądek.
W domu Państwa Horan zjawiliśmy
się ponownie dopiero późnym wieczorem. Niall oczywiście skusił się
jeszcze na kolację, ale ja nie byłam w stanie już nawet patrzeć na jedzenie.
Chłopak został z rodzicami w salonie, a ja uznałam, że już najwyższy czas
rozpakować walizki.
Kładąc ostatnią stertę
ubrań na półce, poczułam tak doskonale znany mi dotyk w okolicach bioder.
- I co się tak skradasz? –
zapytałam chłopaka.
On oszczędził sobie
odpowiedzi, ale na mojej szyi pozostawiał coraz więcej ciepłych pocałunków. Błękitnooki
odwrócił mnie przodem do siebie i przyparł mnie do drzwi szafy. Jego dłonie
dotychczas spoczywały na moich ramionach. Teraz zaczęły zsuwać się w dół,
dokładnie badając przy tym każdy kawałek mojego ciała. Chwycił końce mojej
koszulki i bez ogródek po chwili rzucił ją za siebie. Również nie pytając o zgodę,
uniosłam jego T-shirt, po czym upuściłam go na podłogę. Wsunęłam palec pod
gumkę dresowych spodni blondyna i powoli, centymetr po centymetrze zaczęłam
zsuwać je z jego bioder. Niewiele później Horan stał już przede mną w samych
bokserkach. Jego usta zaczęły muskać coraz niżej położone partie mojego ciała.
Ciepłe pocałunki składane były najpierw na szyi, potem na brzuchu, następnie
tuż nad paskiem spodenek. Chłopak zaczął jednocześnie pozbawiać mnie ubrania i
bielizny. Jego wargi znaczyły każde miejsce, po których zsuwały się ubrania.
Ciepły oddech blondyna wyczuwalny na skórze ud doprowadzał mnie do szaleństwa.
Kiedy znów mogłam spojrzeć
w oczy Horana, on chwycił moje prawe udo i założył je na swoje biodro. Oplotłam
rękoma jego szyję. Dłonie chłopaka zsunęły się na moje pośladki, a moment
później moja lewa stopa nieznacznie unosiła się nad ziemią. Wygodnie oplotłam więc
nogami biodra chłopaka, a ten krok po kroku zbliżał się do niewielkiej kanapy. Nasze
usta były aż nabrzmiałe od nieustających, zachłannych pocałunków.
Kiedy Niall usiadł na
kanapie, ze mną na udach, zaczął błądzić dłońmi po moich plecach w poszukiwaniu
zasuwek stanika. Gdy tylko je znalazł, ostatni element mojej garderoby
natychmiast znalazł się gdzieś w pobliżu reszty ubrań.
Odsunęłam wargi od ust
chłopaka i schodząc coraz niżej, całowałam jego szyję, ramiona, tors… Wsunęłam
wiecznie zimne palce pod gumkę irlandzkich bokserek i zaczęłam zsuwać je z
bioder chłopaka.
Stanęłam przed nim, blondyn
przyciągnął mnie do siebie i ciepłymi pocałunkami obsypywał wrażliwy fragment
skóry tuż pod brzuchem. Chcąc podroczyć sie z Niallem, zrobiłam dwa kroki w
tył.
- Chodź po mnie –
szepnęłam, wyciągając ku niemu dłoń. Niall niemal natychmiast znów znalazł się
przy mnie. Mocno napierał na mnie swoim ciepłym ciałem, zmuszając mnie do
kolejnych i kolejnych kroków w tył. W końcu za plecami poczułam chłodną ścianę.
- Mam Cię – powiedział
pewnym głosem chłopak, kiedy już nie mogłam już cofnąć się nawet o milimetr.
Blondyn uniósł mnie. Po raz kolejny byłam uwięziona. Uwięziona przez niego.
Irlandczyk na moment nieco
się ode mnie odsunął, a gdy znów się zbliżył poczułam go w sobie. Odsypywałam
jego twarz krótkimi muśnięciami, podczas gdy ruchy jego bioder dostarczały
kolejnych dawek przyjemności. Oddawałam się mu w niemal całkowitej ciszy.
Przez otwarte na oścież
okno do pokoju wpadały tylko wieczorne melodie koników polnych. Nasze oddechy
stawały się coraz krótsze, na czoło występowały kolejne krople potu, a objęcia
stawały się coraz ciaśniejsze. Uczucie gorąca zaczynało ogarniać coraz większą
część mojego ciała, a mimo to na skórze aż roiło się od ciarek. Na moment oboje
całkowicie straciliśmy oddech. Niall zwolnił tempo, spojrzał mi prosto w oczy i
nieznacznie się uśmiechnął.
- Wiesz, właśnie trzymam
na rękach cały swój świat – powiedział chłopak. Mimo że byliśmy już osobno,
moje stopy wciąż znajdowały się nad ziemią.
- Kocham Cię – szepnęłam
mu do ucha, po czym ujęłam jego twarz w dłonie i złożyłam na jego ustach czuły
pocałunek.
W końcu jednak Horan postawił
mnie z powrotem na ziemi. Stanęłam na podłodze, ale miałam wrażenie, że nie mam
żadnej kontroli nad swoimi nogami.
Chłopak ponownie ubrał
swoje bokserki i udał się pod prysznic. Rozłożyłam kanapę, ułożyłam na niej
pościel, a kiedy łazienka już się zwolniła i ja poszłam się odświeżyć. Gdy ponownie
zjawiłam się w pokoju, Niall jeszcze nie spał.
- Kocham Cię – powiedział
po cichu i objął mnie ramieniem.
- Ja Ciebie też –
odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
Chyba pierwszy raz w życiu te dwa słowa tak wiele dla
mnie znaczyły. Przytuliłam się do chłopaka. Ciepło jego ciała w upalną letnią
noc zastępowało kołdrę lepiej niż cokolwiek.
Oh, dobiłaś mnie jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńJak zwykle, idealny.
Za oknem pada, mój weltszmerc się pogłębia, a ten rozdział jest jak promień słońca w pochmurny dzień.
Czysta przyjemność.
Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, jak ona ma na imię, potem prześledziłam Twoje TT, zdradzisz je kiedyś, prawda?
Chociaż mi, małej, cudownej istocie, która Cię kocha.
<3
Cudowny *__* miłość na prawo i lewo przenika ten tekst, i te romantyczne chwile w dodatku rodzinne miasto Nialla i jego dom, wgl super pomysł przemiłe zaskoczenie, masz fantazje ale to dobrze bo dzięki temu rozdziały sa MEGA pozdrawiam@natalia17k
OdpowiedzUsuńoni są tacy cudowni, to jest takie przepiękne, ty jesteś genialna, a to wszystko razem jest fantastyczne <3
OdpowiedzUsuń@ziomeczky
Idealne lekarstwo na moją chorobę? Twoje opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu mogę powiedzieć że po przeczytaniu tego czuję się już dużo lepiej ;)
Jak zwykle się postarałaś. No nic dodać nic ująć. Jest idealny :P
Horanek jest słodziutki <3 Miło że postanowił przedstawić ją swojej rodzinie.
Czekam na następny słońce ♥
Śliczne jak zawsze kochana *.* <3
OdpowiedzUsuńTaki piękny ten rozdział.. Lato - najcudowniejsza pora roku tak jak i twoje opo. <333
OdpowiedzUsuńRomantycznie:) super<3 @pollystylinson
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona. Gdy znalazłam tego bloga, byłam pewna, że to kolejny chłam, napisany z masą błędów, że wcale nie da się go czytać. Potem zaczęłam prolog, rozdziały i... Nadrobiłam je od razu! Masz talent, dziewczyno! A wiedz, że ja nie mówię tego byle komu! A co do rozdziału to nie potrafię wyrzucić z siebie nic mądrzejszego niż "eurohgvjbsfjgwrrjrewyjkvikuehtwwa", bo jest cholernie dobry!
OdpowiedzUsuńBędę wpadać częściej! :*
To jest świetne! Wciągło mnie i jak doszłam do końca było mi smutno, bo to już koniec. Bardzo romantycznie. Cudowne ♥ Czekam na kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać :3 Buziaki kochana ♥
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Awards. Więcej tu ---> http://dreams-forever-young.blogspot.com/2013/04/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńTen rozdział... jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam! Irlandia, rodzina, miłość... Po raz kolejny będę żyła tym opowiadaniem. Zawsze utożsamiam się z główną bohaterkę i chodź pomarzyć można... W tym opowiadaniu jest tyle miłości i romantyzmu że... awwww : 3 Kochana pisz szybciutko kolejny rozdział! I przepraszam jeżeli od razu nie przeczytam i skomentuje ostatnio jestem bardzo zakręcona... Całuję, Natalia :*
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę się zastanawiałam, czy może nie zostawić sobie tego rozdziału na deser, na jutro. Gdzie tam! Kurczę, chyba bym nie zasnęła, wiedząc, że nie dokończyłam nadrabiać rozdziałów :3 Awwwww! - Tak, to własnie to co chwilę mówiłam, czytając dziewiętnastkę. Super, że chłopak w końcu zabrał ją do Mullingar, żeby mogła poznać rodzinkę. Świetnie, w końcu on już zdążył poznać jej rodziców :D Ale się spięła dziewczyna z tego powodu! Ja się wcale w sumie nie dziwię, to mogło być trochę przytłaczające. Dobrze, że tak łatwo wszystko poszło. Dogadała się z nimi bez żadnych problemów, nie musiała się wcześniej tak zamartwiać. No, także cieszę się, że wszystko się znowu dobrze im układa. Oby tak zostało już na bardzo, bardzo długo :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Weny na śniadanie życzę :D
Chociaż marnie.
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy *o*
OdpowiedzUsuńFajnie, że dziewczyna przypadła do gustu rodzince Horana i poczuła się ich członkiem : )
Co do Nialla, to naprawdę nie wiem jak to opisać. Jest taki gorący i namiętny, a zarazem czuły i słodki.
Masz wielki talent. Wielkie brawa!