wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 18.


Znów wrzucam taki długi, mając nadzieję, że Wam się spodoba. 
Dziękuję za każdym razem za tyle dobrych słów. Za tyyyyyyle odwiedzin. Ściskam mocno każdego z osobna, bo nie spodziewałam się, że prowadzenie tego bloga sprawi tyle radości.
Liczę na to, że jak zawsze napiszecie co sądzicie o rozdziale, co was zaskakuje, co się podoba albo i nie. No, czekam na kolejne słowa od Was.
Buuziaki ♥


Wariatko z pokoju 317,
 co powiesz jeżeli rozdział
będzie z dedykacją
dla Ciebie? ♥
____________________________________________

Od ferii moje życie nabrało szaleńczego tempa. Nieustanna nauka przeplatana z wyjazdami do Londynu czy wizytami Nialla w Polsce. Lubiłam swoje życie. Szybkie, intensywne, z milionem wspomnień. Co jak co, ale muszę przyznać, że ten rok jak do tej pory przebiegał znakomicie.
Maj był mocnym zakończeniem mojej licealnej kariery – matura. Kiedy wszystkie egzaminy były już za mną, pozostawała już tylko i wyłącznie perspektywa długich wakacji. 
Z początkiem czerwca zawitałam już do Londynu. Chłopcy ciężko pracowali – nagrania, koncerty, wywiady, sesje i jeszcze multum innych różnych rzeczy. Tym razem już dogadywaliśmy się z Niallem, gdy on znikał na cały dzień. Leniuchowałam, chodziłam po sklepach, spotykałam się z Pauliną czy El. Za to prawie każdy wieczór spędzaliśmy razem.

- Za oknem taki śliczny dzień, a my dalej gnijemy w łóżku – powiedziałam do jeszcze na wpół śpiącego Nialla. Nad Londynem rozpościerało się błękitne, bezchmurne niebo, a słoneczne promienie wdzierały się w każdy kąt, nawet do naszej sypialni.
- Chodź, pójdziemy zrobić śniadanie, a potem gdzieś wyjdziemy – znów zagadnęłam chłopaka i już miałam opuszczać wygodne łóżko, kiedy blondyn złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i mocno objął. Po raz kolejny uwięził mnie w swoich ramionach.
- Nigdzie nie idziesz, zostajesz tu ze mną – odparł chłopak wciąż nieprzytomnym głosem. Podniosłam głowę, chcąc zatopić wzrok w jego oczach wypełnionych niebem.
- I co mnie tak obserwujesz? – zapytał po chwili Niall. - Wypatrzyłaś tam coś nowego?
Uśmiechnęłam się tylko.
- Lubię Cię obserwować. A tak poza tym to zastanawiam się, kiedy mnie wypuścisz, bo już naprawdę robię się głodna – stwierdziłam, nie odrywając zielonych tęczówek od twarzy Horana. W końcu jednak uwolniłam się z uścisku ukochanych ramion. Najpierw odwiedziłam łazienkę, a potem wstąpiłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki… a tam pustka!
- Niall, nie masz ochoty zjeść dzisiaj śniadania na mieście? – zapytałam, podążając w stronę sypialni.
Gdy byłam już w połowie drogi, moje stopy oderwały się od drewnianej podłogi.
- I znowu Cię mam – powiedział z szerokim uśmiechem Niall, nie wypuszczając mnie z rąk.
- Cały czas mnie masz, głuptasie – odpowiedziałam i nie hamowałam śmiechu.
Uwielbiałam, kiedy to robił. Kiedy znienacka mnie łapał. Kiedy nosił mnie na rękach jak małą dziewczynkę.
- Pytałam, czy nie masz ochoty zjeść dzisiaj śniadania na mieście – powtórzyłam pytanie, a Niall z powrotem postawił mnie na ziemi.
- Ochotę to ja mam, ale na Ciebie – wymruczał chłopak wprost do mojego ucha. Przez moje ciało przeszła właśnie fala ciarek. Odwróciłam się przodem do chłopaka i już chciałam mu odpowiedzieć, ale zamknął moje usta długim pocałunkiem. Stałam, przyparta przez niego do ściany, ubrana jedynie w majtki i horanową koszulkę. Błękitnooki jedną ręką opierał się o mury mieszkania, a drugą trzymał na dole moich pleców, aby zbliżyć mnie do siebie jak najmocniej.
- I mam uwierzyć, że TY nie jesteś głodny? – zapytałam, kiedy nasze wargi już się od siebie oddzieliły. - Idź się ubrać i lecimy na śniadanie. I jeszcze jakieś zakupy trzeba by zrobić – zakomunikowałam, trzymając w dłoniach twarz chłopaka i wpatrując się uważnie w jego oczy.
- Niech Ci będzie – niechętnie odpowiedział Irlandczyk. - Ale i tak Cię jeszcze dzisiaj dopadnę! – rzucił  i szybciutko cmoknął moje usta.
Pół godzinki później siedzieliśmy już w pobliskiej knajpce, czekając na zamówienie. Na stoliku stały dwa kubki pachnącej kawy, a ja wystawiałam twarz do słońca. Przez tak długą zimę zdążyłam już stęsknić się za uczuciem ciepłych promieni na skórze.
- Masz jakieś plany na wieczór? – zagadnął mnie Niall, a ja poczułam jak łapie mnie za położoną na stoliku dłoń. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Pomyślmy. Poczekam aż wrócisz z koncertu, a potem Ty, Ty i jeszcze Ty, a na dokładkę… Ty – odpowiedziałam i nadal uważnie wpatrywałam się w chłopaka.
- A może chciałabyś się przejść na ten nasz koncert? Znamy się już tyle czasu, a jeszcze nie miałaś okazji zobaczyć nas na scenie – blondyn mówił to wlepiając wzrok w nasze splecione dłonie.
- Nie chcę Cię rozpraszać – zaczęłam droczyć się z chłopakiem. Irlandczyk przeniósł swój wzrok na mnie.
- Jestem bardziej rozkojarzony, kiedy nie ma Cię przy mnie – odparł. - Wtedy praktycznie nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, niż o tym, co robisz, co myślisz, jak się czujesz.
W jego głosie i spojrzeniu było tyle ciepła, troski i miłości, że mógłby nimi obdarzyć całą Azję. Ten cudowny blondyn zdecydował się jednak obdarować tymi wszystkimi uczuciami właśnie mnie.
- W takim razie na wasz dzisiejszy koncert idziemy razem – odpowiedziałam, a uśmiech nie znikał z mojej twarzy nawet na sekundę. - Tylko w co ja się ubiorę? – dodałam po chwili z lekkim przerażeniem w oczach.
Nie mogłam wyglądać byle jak, jak zwykle. Musiałam wyglądać co najmniej świetnie.
- Przecież sama powiedziałaś, że musimy iść na zakupy. Nic nie wspominałaś, że mamy kupić tylko jedzenie – stwierdził Niall, po czym zbliżył się do mnie i znów mogłam poczuć jego słodkie wargi. Rozdzieliły nas dopiero chrząknięcia kelnerki, stojącej nad nami z naszym śniadaniem na tacy.
Roześmiani i najedzeni po chwili opuściliśmy knajpkę i ruszyliśmy w stronę centrum handlowego. Odwiedzaliśmy wszystkie sklepy i kawiarnie, które spotykaliśmy na swojej drodze. Obejrzałam milion ciuchów, zjadłam najpyszniejsze na świecie lody i wypiłam równie pyszny koktajl mleczny, a z mojej twarzy ani na chwilę nie zniknął uśmiech. W końcu porzuciliśmy wygłupy i uważnie zaczęliśmy się przyglądać zaopatrzeniu sklepów odzieżowych. Po jakimś czasie trafiłam do takiego, w którym wszystko mi się podobało. Z całym naręczem ślicznych ubrań weszłam do garderoby, a Niall wygodnie rozsiadł się na fotelu w oczekiwaniu na pokaz każdej z kreacji.
- Może Ci pomóc? Nie wiem, rozpiąć zamek, guzik jakiś? – usłyszałam nieco zniecierpliwiony głos chłopaka.
- A Ty jak zwykle, nic tylko byś rozpinał! – zaśmiałam się i kilka minut później wyszłam z przebieralni ubrana w dopasowaną czarną sukienkę, której ramiona były ozdobione złotymi ćwiekami.
- I jak? – zapytałam chłopaka, prezentując mu się z każdej strony.
- Idealnie – stwierdził krótko, ale iskierki w jego oczach mówiły mi o wiele, wiele więcej. Wchodziłam i wychodziłam z przebieralni jeszcze kilka dobrych razy. W końcu opuściłam sklep z czarną sukienką, kilkoma koszulkami, koszulą i szortami. Między innymi za to właśnie pokochałam Londyn – zakupy tutaj nie mogły równać się z niczym innym.
Wrzuciliśmy torby do samochodu i udaliśmy się w stronę najbliższego supermarketu. Nasza lodówka świeciła pustkami. Wariując między regałami przemierzaliśmy sklep. Kiedy wózek był już zapełniony niezbędnymi do przeżycia produktami, udaliśmy się do kasy, a kilkanaście minut później rozpakowywaliśmy zakupy w mieszkaniu Nialla.
- Wiesz, ja zaraz muszę wychodzić. Na karteczce napiszę Ci adres i dam Ci przepustkę, więc wpuszczą Cię za kulisy – poinformował mnie chłopak, zerkając na zegarek.
- A o której mam być? – zapytałam i podeszłam od tyłu, po czym objęłam go w pasie i przytuliłam.
- Chyba w sam raz będzie jak dotrzesz na 19  - odpowiedział i pogładził moje oplatające go ręce. Blondyn odwrócił się twarzą w moją stronę i złożył czułe pocałunki najpierw na moim czole, później na policzkach i nosie aż w końcu poczułam jego miękkie wargi na swoich ustach. Chwilę staliśmy jeszcze w kuchni, rozkoszując się tymi delikatnymi muśnięciami, ale Niall musiał już wychodzić. Próba generalna nie mogła się przecież odbyć bez niego.
Tymczasowo zostałam w mieszkaniu Irlandczyka sama. Postanowiłam wykorzystać ten czas i zadzwoniłam do przyjaciółki. Skype to jednak dobry wynalazek. Kilka minut i już mogłam widzieć jej kochaną buźkę i słyszeć jej miły głos.
- No jak tam, jak tam w Londynie? Z tego, co widzę na tych wszystkich portalach to dobrze się bawicie – przywitała mnie dziewczyna.
- A co ja Ci poradzę, że jesteśmy tacy cudowni, że paparazzi wręcz kochają cykać nam zdjęcia we wszystkich możliwych miejscach?
W tym momencie w miarę logiczne zdania się skończyły. Po obu stronach komputera słychać już było tylko śmiech i raptem kilka urywanych zdań. Kochałam Nialla, ale muszę przyznać, że tęskniłam niemiłosiernie za tymi wszystkimi wieczorami kiedy ot tak po prostu leżałyśmy na łóżku i śmiałyśmy się ze wszystkiego po kolei.
Salwy śmiechu skończyły się dopiero o wpół do szóstej. Musiałam już powoli zacząć się przygotowywać do wyjścia. Prysznic, włosy, makijaż, sukienka, buty, dodatki, torebka… Całe szczęście bez większych zakłóceń przed siódmą byłam już gotowa. Kiedy taksówka przyjechała, rozsiadłam się na tylnym siedzeniu i pokazałam kierowcy adres, pod który miałam się udać. Samochód powoli ruszał, a ja czułam, że czegoś zapomniałam. Zaczęłam przetrzepywać torebkę, sprawdzając, czy aby na pewno wszystko mam. „PRZEPUSTKA!” krzyknął głos w mojej głowie. Bez niej nie wejdę za kulisy. Poprosiłam kierowcę, aby zawrócił. Szpilki zostawiłam w taksówce i, aby było szybciej, boso pobiegłam do mieszkania. Moja przepustka spokojnie leżała sobie na kuchennym blacie, dokładnie tak jak zostawił ją Niall. Zwinęłam ją z kuchni i minutę później z powrotem siedziałam już w taksówce. Na domiar złego po drodze był spory korek. W końcu nie tylko ja wybierałam się na koncert najpopularniejszego zespołu Wielkiej Brytanii. Siedziałam na tylnym siedzeniu samochodu niesamowicie zła. Nie cierpię, kiedy inni się spóźniają, więc sama też staram się nigdy tego nie robić. A dziś, kiedy tak bardzo zleży mi na tym żeby dać mojemu blondynowi kopniaka w tyłek na szczęście, ja stoję w korku. Fajnie.
Zerknęłam na telefon, ale nie dostałam żadnej wiadomości od Nialla. Nie dziwi mnie to – przecież za kulisami musi teraz panować niesamowity młyn. Sama też nie dzwoniłam, bo stwierdziłam, że po co dzwonić, skoro za chwilkę będę już na miejscu.
Chwilka trwała trochę dłużej niż mi się wydawało – na miejscu zamiast o siódmej, byłam kilka minut przed ósmą. Niemal rzuciłam kierowcy pieniądze za przejazd i wybiegłam z samochodu.
Po chwili stanęłam jednak jak wryta – w którą stronę się kierować? Mam wejść głównym wejściem? Czy może jest jakieś tylne, kulisowe wejście? Moja złość wymieszana z całkowitą desperacją zaczynała przejmować nade mną kontrolę. Ścisnęłam mocniej niewielką torebkę, na szyi zawiesiłam przepustkę i ruszyłam w stronę głównego wejścia. Stało tam kilku ochroniarzy – wysocy, napakowani mężczyźni nieco mnie przerażali.
- Przepraszam, jak mogę dostać się za kulisy? – zapytałam nieśmiało jednego z nich pokazując przepustkę. Mężczyzna zbliżył się do mnie, uważnie przyjrzał się przepustce.
- Ty jesteś ta od Horana, tak? – zapytał.
- Tak, tak, to ja. Wiem, że się spóźniłam, ale zapomniałam przepustki, potem utknęłam w potężnym korku i… - nawet nie zdążyłam dokończyć, bo ochroniarz już zdążył mi przerwać.
- Zaprowadzę Cię, bo teraz w życiu nie przebijesz się sama przez ten tłum – odparł i otworzył przede mną drzwi budynku.
- Pójdziemy bokami żeby się nie przepychać – znów zagadnął mnie barczysty ochroniarz. Zgadzałam się na wszystko, byleby w końcu dostać się za te kulisy. Chłopcy byli już na scenie – przez ściany słychać było, że sala właśnie bawi się w rytmie „Live while we’re young”.
Podążałam za nieznanym mi facetem przez długie, wąskie korytarzyki i niezliczone stopnie schodów. Im dłużej szliśmy, tym więcej ludzi kręciło się wokół, a muzyka stawała się coraz głośniejsza.
W końcu weszliśmy do naprawdę wielkiego pomieszczenia, wypełnionego tłumem ludzi. Widać było, że są niezwykle skupieni. Oni nie bawią się na koncercie, oni pracują.
- Dalej już pójdziesz sama. Kilka metrów na wprost jest wejście na scenę, a przed nim metalowe schodki. Powinnaś z nich wszystko pięknie widzieć – powiedział mężczyzna i nieznacznie się do mnie uśmiechnął.
- Dziękuję, jestem Pana wielką dłużniczką! – odparłam szybko, obdarowałam ochroniarza szerokim uśmiechem i błyskawicznie ruszyłam we wskazanym mi wcześniej kierunku. Po przejściu kilku metrów, ukazał się przede mną widok dokładnie taki, o jakim mówił ochroniarz. Wejście na scenę i niewielkie, metalowe, schodki kończące się tuż pod nią. Stanęłam na jednym ze stopni i nie odrywałam wzroku od sceny.
Niemal natychmiast zauważył mnie Harry i na przywitanie pochwalił się swoimi dołeczkami. Ukradkowo pomachałam lokatemu i posłałam mu wielki uśmiech. Zaczęłam szukać wzrokiem Nialla. Blondyn stał na drugim końcu sceny i najwyraźniej mnie nie zauważył.
Znałam go już trochę czasu i potrafiłam wyczuć, kiedy coś jest nie tak. To był właśnie taki moment. Na jego twarzy widniał sztuczny, przylepiony na siłę uśmiech. Zachowywał się jakby gdzieś po drodze na koncert zgubił całą swoją energię. Udawał, że gra na gitarze pochłania go tak bardzo, że nie jest w stanie robić nic innego. Taki kit może wcisnąć swoim fankom, ale nie mnie.
Na migi pokazałam Hazzie żeby ocknął Irlandczyka i uświadomił mu, że jestem, że nie zawaliłam. Jestem tu dla niego, żeby go wspierać jak tylko mogę.
Błękitnooki stanął na środku sceny i zaczął grać „Little things”. Harry podszedł do niego i szepnął mu coś do ucha. Horan natychmiast odwrócił głowę w moją stronę, a na jego buzi wreszcie zagościł szczery uśmiech. Chłopak tak bardzo przejął się moją obecnością, że jego palce zaczęły się plątać, a gitara nie wydawała takich dźwięków jakie powinna.
Odwrócił się znów w stronę publiczności, a jego place przestały dotykać strun. Uśmiechnął się pod nosem i zaczął mówić do widowni.
- Zacznijmy jeszcze raz. Przepraszam, ale pojawił się tu ktoś ważny dla mnie i … i chyba trochę mnie to zaskoczyło. Jednak „Little things” to jej ulubiona piosenka, więc dziś zagram ją dla niej.
Po tych słowach dłonie chłopaka znów zaczęły delikatnie dotykać strun, ale tym razem wszystko brzmiało już tak jak powinno. Blondyn, co jakiś czas odwracał się w moją stronę i posyłał mi swój ciepły uśmiech. Kiedy piosenka już się skończyła, jedna z dziewczyn stojących tuż pod sceną zaczęła dosyć głośno krzyczeć „Gorzko, gorzko!”. Wkrótce reszta publiczności zaczęła jej wtórować.
Niall odłożył gitarę i zaczął podążać w moim kierunku. Pokazywałam mu żeby wracał na scenę, żeby nie szedł w moją stronę, ale nic do niego nie docierało. Zbliżył się maksymalnie blisko i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Udany koncert, wiesz? – zażartowałam. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko mocno przywarł swoimi wargami do moich ust. Mocno mnie objął i odchylił się w tył, tak abym nie mogła stać na własnych nogach. Zrobił dwa kroki w przód, a mnie oślepiło jasne światło. Kiedy już nasze usta ponownie były osobno, zdałam sobie sprawę, że stoję na scenie i całuję się z Niallem Horanem przed salą pełną ludzi. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Uśmiechnęłam się, ale czułam, że moje policzki zalewają się płomiennymi rumieńcami. Blondyn dał mi jeszcze czułego buziaka w policzek, a potem niemal zbiegłam ze sceny, chcąc ukryć się przed wzrokiem widowni. Moje nogi były jak z waty, a ręce nieco się trzęsły. Zresztą, nie tylko ręce, miałam wrażenie, że cała nieznacznie dygocę z przejęcia. Przyglądałam się chłopakom szalejącym przed publicznością i łapałam każde ultra-krótkie spojrzenie Nialla.
Nadal nie umiałam uwierzyć, że ot tak pocałował mnie przy takiej masie ludzi. Wiedziałam, że jest mój, ale tym gestem upewnił mnie w tym przekonaniu po stokroć.
W końcu, po wszystkich bisach chłopcy zeszli ze sceny. Stanęłam z boku, nie chcąc nikomu przeszkadzać.
- I jak Ci się podobało? – usłyszałam tuż przy uchu znajomy głos i poczułam na brzuchu ciepły dotyk.
- Bardzo – szepnęłam i cmoknęłam chłopaka w policzek.
- Zmęczony? – spytałam, kiedy Horan oparł swoją głowę na moim ramieniu.
- Troszeczkę – odparł i błyskawicznym ruchem znalazł się przede mną.
- Wiesz… - zaczął niepewnie – już myślałem, że znowu Cię straciłem. Że znowu wyjechałaś bez słowa. Nie wiem czy zniósłbym to drugi raz – jego błękitne oczy prześwietlały mnie teraz na wskroś. Pogładziłam dłonią jego policzek.
- Nigdy więcej nie wyjadę bez słowa. Nigdy więcej nie zostawię Cię ot tak. Rozumiesz? – odpowiedziałam i posłałam blondynowi delikatny uśmiech.
Ten dzień zdecydowanie zmęczył nas oboje. Po godzinie byliśmy już w mieszkanku Horana. Po ciepłej kąpieli, ubrana w piżamę, ułożyłam się w łóżku obok śpiącego już Nialla. Przytuliłam się do chłopaka i momentalnie zasnęłam.

Kolejne pełne ciepła i słońca dni mijały mi w Londynie w tempie ekspresowym. Coraz lepiej znałam już miasto, więc kilkugodzinne spacery po mieście nie były mi już straszne. Sporo mojego czasu pochłaniały zakupy. Pełną parą przygotowywałam się do urlopu Nialla. Przez trzy tygodnie One Direction nie udzielało wywiadów, nie dawało koncertów, nie miało żadnych sesji ani nagrań. Przez calutkie trzy tygodnie Horan miał być tylko mój. 

14 komentarzy:

  1. Wzruszyłam się, naprawdę! Nie wiem, jak mam Ci dziękować, rozdział jest cudowny, a dedykacja... brak mi słów. Tak mi, tej chorej wariatce, która gada i mówi bez zastanowienia. Sprawiłaś, że KOCHAM CIĘ jeszcze bardziej. Ta miłość już dawno przekroczyła nieskończoność (wiesz, o czym mówię).
    A akcja z Little Things , idealna. Wyobraziłam sobie to wszystko , to było tak cholernie piękne!
    Ona ma zielone oczy. ZIELONE. Jakoś podświadomość mi wczoraj podpowiedziała ten kolor ;)
    I rozdziały są coraz dłuższe i dłuższe, a mnie to cieszy i cieszy, bo uwielbiam Twoje opowiadanie.
    Uwielbiam Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. I następny supeer rozdział :) Baaaardzo fajnie piszesz :* @pollystylinson

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny *___*ach ten romantyczny Horan <3 super nie mogę doczekać się nowego :) -@natalia17k

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ! Naprawdę bardzoo mi się podoba ;)
    Masz talent dziewczyno <3
    Fajnie że już są wakacje i mogą być ze sobą cały czas w Londynie :)
    Horanek jest mega słodki xx
    No i rozdział wyszedł Ci naprawdę długi, wspaniale się go czytało.
    Czekam na następny ! Nie przestawaj pisać słońce ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny jak każdy inny. Bardzo podoba mi się jak piszesz, na prawdę zazdroszczę ci takiego talentu ! <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpadłam tutaj zupełnie przypadkowo, ale chyba zostanę na dłużej *-* Pomyślałam sobie, że przeczytam fragment tego rozdziału, żeby tylko rozeznać się w historii, a tak się wciągnęłam, że nim się obejrzałam, czytałam ostatnie zdanie. Głupio zrobiłam, że nie zaczęłam od prologu, bo co nieco sobie zaspoilerowałam, ale to raczej nie przeszkodzi mi w przeczytaniu historii od samego początku. Tak lekko i delikatnie piszesz, że aż miło się czytało. W dodatku historia jest cudowna - sceny z Niallem i główną bohaterką są tak rozczulające, że momentami z ust nie schodził mi uśmiech :) W dodatku szablon dodaje uroku *-*
    Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jeżeli wrzucę Twój blog do linków? :3
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo weny!
    {niewolnicy-uczuc}

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowneee *__*
    Ten koncert... nic dodać nic ująć.. BOSKIE !!!
    Szczerze? Baardzo Ci zazdroszczę takiego talentu do pisania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafiłam tu przez przypadek, ale stanowczo chcę czytać więcej, i więcej ! <3 Twoje opowiadanie czyta się niesamowicie przyjemnie, za co trafiasz na listę chętnie odwiedzanych przezemnie blogów <3 Uwielbiam, i licz na częste odwiedziny z mojej strony ! :D
    Pozdrawiam, czekam na nastepny ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, jak mi miło *.* Informować Cię jakoś, czy sama będziesz ogarniać? :)

      Usuń
  9. Masz talent ♥ Kolejny świetny rozdział! Czekam z niecierpliwością na następny :D Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie to cudowne!
    ejfsdahaeshfhrdbsgfkhsafsefbhsvfabijfd, kocham cię!

    @ziomeczky

    OdpowiedzUsuń
  11. A więc dotarłam do miejsca, od którego zaczęłam *-* Kurczę, za drugim razem ten rozdział jest wciąż tak samo rozczulający, słodki i cudowny, albo może nawet i bardziej, gdyż teraz dokładnie znam każdy szczegół historii tej dwójki :3 Boże, Horan jest cudowny! Zadedykował jej Little Things, a później pocałował ją na scenie. Na scenie! Kurcze, no teraz to ona chyba nie będzie miała żadnych, ale to żadnych wątpliwości co do jego uczuć. Naprawdę się cieszę, że Twoje rozdziały zaczynają się wydłużać. Tak trzymaj! Mogą być jeszcze ze cztery razy dłuższe, to mi na pewno nie będzie przeszkadzać i założę się, że innym również :3 Dodatkowe kilka stron nikomu nie zaszkodzi ;) Trzy tygodnie z Niallem. No teraz to dziewczyna musi być już w niebie :D Żadnych koncertów, wywiadów, tylko oni, caaaały czas tylko oni :3 Yey!
    Pozdrawiam cieplutko, weny! (To już się stało chyba moją stałą regułką haha :D)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, dlaczego Niall jest taki seksowny?!
    Czy ktoś może mi powiedzieć?!
    Nie mam żadnych zarzutów ani do treści opowiadania, ani do twojego stylu pisania. WSZYSTKO JEST BEZBŁĘDNE!

    OdpowiedzUsuń