Znów wrzucam taki długi, mając nadzieję, że Wam się spodoba.
Dziękuję za każdym razem za tyle dobrych słów. Za tyyyyyyle odwiedzin. Ściskam mocno każdego z osobna, bo nie spodziewałam się, że prowadzenie tego bloga sprawi tyle radości.
Liczę na to, że jak zawsze napiszecie co sądzicie o rozdziale, co was zaskakuje, co się podoba albo i nie. No, czekam na kolejne słowa od Was.
Buuziaki ♥
Wariatko z pokoju 317,
co powiesz jeżeli rozdział
będzie z dedykacją
dla Ciebie? ♥
co powiesz jeżeli rozdział
będzie z dedykacją
dla Ciebie? ♥
____________________________________________
Od ferii moje życie
nabrało szaleńczego tempa. Nieustanna nauka przeplatana z wyjazdami do Londynu
czy wizytami Nialla w Polsce. Lubiłam swoje życie. Szybkie, intensywne, z
milionem wspomnień. Co jak co, ale muszę przyznać, że ten rok jak do tej pory
przebiegał znakomicie.
Maj był mocnym
zakończeniem mojej licealnej kariery – matura. Kiedy wszystkie egzaminy były
już za mną, pozostawała już tylko i wyłącznie perspektywa długich
wakacji.
Z początkiem czerwca zawitałam już do Londynu. Chłopcy ciężko pracowali
– nagrania, koncerty, wywiady, sesje i jeszcze multum innych różnych rzeczy.
Tym razem już dogadywaliśmy się z Niallem, gdy on znikał na cały dzień. Leniuchowałam,
chodziłam po sklepach, spotykałam się z Pauliną czy El. Za to prawie każdy
wieczór spędzaliśmy razem.
- Za oknem taki śliczny
dzień, a my dalej gnijemy w łóżku – powiedziałam do jeszcze na wpół śpiącego Nialla.
Nad Londynem rozpościerało się błękitne, bezchmurne niebo, a słoneczne
promienie wdzierały się w każdy kąt, nawet do naszej sypialni.
- Chodź, pójdziemy zrobić
śniadanie, a potem gdzieś wyjdziemy – znów zagadnęłam chłopaka i już miałam
opuszczać wygodne łóżko, kiedy blondyn złapał mnie za rękę, przyciągnął do
siebie i mocno objął. Po raz kolejny uwięził mnie w swoich ramionach.
- Nigdzie nie idziesz,
zostajesz tu ze mną – odparł chłopak wciąż nieprzytomnym głosem. Podniosłam
głowę, chcąc zatopić wzrok w jego oczach wypełnionych niebem.
- I co mnie tak
obserwujesz? – zapytał po chwili Niall. - Wypatrzyłaś tam coś nowego?
Uśmiechnęłam się tylko.
- Lubię Cię obserwować. A
tak poza tym to zastanawiam się, kiedy mnie wypuścisz, bo już naprawdę robię
się głodna – stwierdziłam, nie odrywając zielonych tęczówek od twarzy Horana. W
końcu jednak uwolniłam się z uścisku ukochanych ramion. Najpierw odwiedziłam
łazienkę, a potem wstąpiłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki… a tam pustka!
- Niall, nie masz ochoty
zjeść dzisiaj śniadania na mieście? – zapytałam, podążając w stronę sypialni.
Gdy byłam już w połowie
drogi, moje stopy oderwały się od drewnianej podłogi.
- I znowu Cię mam –
powiedział z szerokim uśmiechem Niall, nie wypuszczając mnie z rąk.
- Cały czas mnie masz,
głuptasie – odpowiedziałam i nie hamowałam śmiechu.
Uwielbiałam, kiedy to
robił. Kiedy znienacka mnie łapał. Kiedy nosił mnie na rękach jak małą
dziewczynkę.
- Pytałam, czy nie masz
ochoty zjeść dzisiaj śniadania na mieście – powtórzyłam pytanie, a Niall z
powrotem postawił mnie na ziemi.
- Ochotę to ja mam, ale na
Ciebie – wymruczał chłopak wprost do mojego ucha. Przez moje ciało przeszła właśnie fala ciarek. Odwróciłam się przodem do chłopaka i już chciałam mu
odpowiedzieć, ale zamknął moje usta długim pocałunkiem. Stałam, przyparta przez
niego do ściany, ubrana jedynie w majtki i horanową koszulkę. Błękitnooki jedną
ręką opierał się o mury mieszkania, a drugą trzymał na dole moich pleców, aby
zbliżyć mnie do siebie jak najmocniej.
- I mam uwierzyć, że TY
nie jesteś głodny? – zapytałam, kiedy nasze wargi już się od siebie oddzieliły.
- Idź się ubrać i lecimy na śniadanie. I jeszcze jakieś zakupy trzeba by zrobić
– zakomunikowałam, trzymając w dłoniach twarz chłopaka i wpatrując się uważnie
w jego oczy.
- Niech Ci będzie –
niechętnie odpowiedział Irlandczyk. - Ale i tak Cię jeszcze dzisiaj dopadnę! –
rzucił i szybciutko cmoknął moje usta.
Pół godzinki później
siedzieliśmy już w pobliskiej knajpce, czekając na zamówienie. Na stoliku stały
dwa kubki pachnącej kawy, a ja wystawiałam twarz do słońca. Przez tak długą
zimę zdążyłam już stęsknić się za uczuciem ciepłych promieni na skórze.
- Masz jakieś plany na
wieczór? – zagadnął mnie Niall, a ja poczułam jak łapie mnie za położoną na
stoliku dłoń. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Pomyślmy. Poczekam aż
wrócisz z koncertu, a potem Ty, Ty i jeszcze Ty, a na dokładkę… Ty – odpowiedziałam
i nadal uważnie wpatrywałam się w chłopaka.
- A może chciałabyś się
przejść na ten nasz koncert? Znamy się już tyle czasu, a jeszcze nie miałaś okazji
zobaczyć nas na scenie – blondyn mówił to wlepiając wzrok w nasze splecione
dłonie.
- Nie chcę Cię rozpraszać
– zaczęłam droczyć się z chłopakiem. Irlandczyk przeniósł swój wzrok na mnie.
- Jestem bardziej
rozkojarzony, kiedy nie ma Cię przy mnie – odparł. - Wtedy praktycznie nie
jestem w stanie myśleć o niczym innym, niż o tym, co robisz, co myślisz, jak
się czujesz.
W jego głosie i spojrzeniu
było tyle ciepła, troski i miłości, że mógłby nimi obdarzyć całą Azję. Ten
cudowny blondyn zdecydował się jednak obdarować tymi wszystkimi uczuciami właśnie mnie.
- W takim razie na wasz
dzisiejszy koncert idziemy razem – odpowiedziałam, a uśmiech nie znikał z mojej
twarzy nawet na sekundę. - Tylko w co ja się ubiorę? – dodałam po chwili z
lekkim przerażeniem w oczach.
Nie mogłam
wyglądać byle jak, jak zwykle. Musiałam wyglądać co najmniej świetnie.
- Przecież sama
powiedziałaś, że musimy iść na zakupy. Nic nie wspominałaś, że mamy kupić tylko
jedzenie – stwierdził Niall, po czym zbliżył się do mnie i znów mogłam poczuć
jego słodkie wargi. Rozdzieliły nas dopiero chrząknięcia kelnerki, stojącej nad
nami z naszym śniadaniem na tacy.
Roześmiani i najedzeni po
chwili opuściliśmy knajpkę i ruszyliśmy w stronę centrum handlowego.
Odwiedzaliśmy wszystkie sklepy i kawiarnie, które spotykaliśmy na swojej
drodze. Obejrzałam milion ciuchów, zjadłam najpyszniejsze na świecie lody i
wypiłam równie pyszny koktajl mleczny, a z mojej twarzy ani na chwilę nie
zniknął uśmiech. W końcu porzuciliśmy wygłupy i uważnie zaczęliśmy się
przyglądać zaopatrzeniu sklepów odzieżowych. Po jakimś czasie trafiłam do
takiego, w którym wszystko mi się podobało. Z całym naręczem ślicznych ubrań
weszłam do garderoby, a Niall wygodnie rozsiadł się na fotelu w oczekiwaniu na
pokaz każdej z kreacji.
- Może Ci pomóc? Nie wiem,
rozpiąć zamek, guzik jakiś? – usłyszałam nieco zniecierpliwiony głos chłopaka.
- A Ty jak zwykle, nic
tylko byś rozpinał! – zaśmiałam się i kilka minut później wyszłam z
przebieralni ubrana w dopasowaną czarną sukienkę, której ramiona były ozdobione
złotymi ćwiekami.
- I jak? – zapytałam
chłopaka, prezentując mu się z każdej strony.
- Idealnie – stwierdził
krótko, ale iskierki w jego oczach mówiły mi o wiele, wiele więcej. Wchodziłam
i wychodziłam z przebieralni jeszcze kilka dobrych razy. W końcu opuściłam
sklep z czarną sukienką, kilkoma koszulkami, koszulą i szortami. Między innymi
za to właśnie pokochałam Londyn – zakupy tutaj nie mogły równać się z niczym
innym.
Wrzuciliśmy torby do
samochodu i udaliśmy się w stronę najbliższego supermarketu. Nasza lodówka
świeciła pustkami. Wariując między regałami przemierzaliśmy sklep. Kiedy wózek
był już zapełniony niezbędnymi do przeżycia produktami, udaliśmy się do kasy, a
kilkanaście minut później rozpakowywaliśmy zakupy w mieszkaniu Nialla.
- Wiesz, ja zaraz muszę
wychodzić. Na karteczce napiszę Ci adres i dam Ci przepustkę, więc wpuszczą Cię
za kulisy – poinformował mnie chłopak, zerkając na zegarek.
- A o której mam być? – zapytałam
i podeszłam od tyłu, po czym objęłam go w pasie i przytuliłam.
- Chyba w sam raz będzie
jak dotrzesz na 19 - odpowiedział i
pogładził moje oplatające go ręce. Blondyn odwrócił się twarzą w moją stronę i
złożył czułe pocałunki najpierw na moim czole, później na policzkach i nosie aż
w końcu poczułam jego miękkie wargi na swoich ustach. Chwilę staliśmy jeszcze w
kuchni, rozkoszując się tymi delikatnymi muśnięciami, ale Niall musiał już
wychodzić. Próba generalna nie mogła się przecież odbyć bez niego.
Tymczasowo zostałam w
mieszkaniu Irlandczyka sama. Postanowiłam wykorzystać ten czas i zadzwoniłam do
przyjaciółki. Skype to jednak dobry wynalazek. Kilka minut i już mogłam widzieć
jej kochaną buźkę i słyszeć jej miły głos.
- No jak tam, jak tam w Londynie? Z tego, co widzę na tych wszystkich portalach to dobrze się bawicie – przywitała mnie dziewczyna.
- No jak tam, jak tam w Londynie? Z tego, co widzę na tych wszystkich portalach to dobrze się bawicie – przywitała mnie dziewczyna.
- A co ja Ci poradzę, że
jesteśmy tacy cudowni, że paparazzi wręcz kochają cykać nam zdjęcia we
wszystkich możliwych miejscach?
W tym momencie w miarę
logiczne zdania się skończyły. Po obu stronach komputera słychać już było tylko
śmiech i raptem kilka urywanych zdań. Kochałam Nialla, ale muszę przyznać, że
tęskniłam niemiłosiernie za tymi wszystkimi wieczorami kiedy ot tak po prostu
leżałyśmy na łóżku i śmiałyśmy się ze wszystkiego po kolei.
Salwy śmiechu skończyły
się dopiero o wpół do szóstej. Musiałam już powoli zacząć się przygotowywać do
wyjścia. Prysznic, włosy, makijaż, sukienka, buty, dodatki, torebka… Całe
szczęście bez większych zakłóceń przed siódmą byłam już gotowa. Kiedy taksówka
przyjechała, rozsiadłam się na tylnym siedzeniu i pokazałam kierowcy adres, pod
który miałam się udać. Samochód powoli ruszał, a ja czułam, że czegoś
zapomniałam. Zaczęłam przetrzepywać torebkę, sprawdzając, czy aby na pewno
wszystko mam. „PRZEPUSTKA!” krzyknął głos w mojej głowie. Bez niej nie wejdę za
kulisy. Poprosiłam kierowcę, aby zawrócił. Szpilki zostawiłam w taksówce i, aby
było szybciej, boso pobiegłam do mieszkania. Moja przepustka spokojnie leżała
sobie na kuchennym blacie, dokładnie tak jak zostawił ją Niall. Zwinęłam ją z
kuchni i minutę później z powrotem siedziałam już w taksówce. Na domiar złego
po drodze był spory korek. W końcu nie tylko ja wybierałam się na koncert
najpopularniejszego zespołu Wielkiej Brytanii. Siedziałam na tylnym siedzeniu
samochodu niesamowicie zła. Nie cierpię, kiedy inni się spóźniają, więc sama
też staram się nigdy tego nie robić. A dziś, kiedy tak bardzo zleży mi na tym żeby dać
mojemu blondynowi kopniaka w tyłek na szczęście, ja stoję w korku. Fajnie.
Zerknęłam na telefon, ale
nie dostałam żadnej wiadomości od Nialla. Nie dziwi mnie to – przecież za
kulisami musi teraz panować niesamowity młyn. Sama też nie dzwoniłam, bo
stwierdziłam, że po co dzwonić, skoro za chwilkę będę już na miejscu.
Chwilka trwała trochę
dłużej niż mi się wydawało – na miejscu zamiast o siódmej, byłam kilka minut
przed ósmą. Niemal rzuciłam kierowcy pieniądze za przejazd i wybiegłam z
samochodu.
Po chwili stanęłam jednak
jak wryta – w którą stronę się kierować? Mam wejść głównym wejściem? Czy może
jest jakieś tylne, kulisowe wejście? Moja złość wymieszana z całkowitą
desperacją zaczynała przejmować nade mną kontrolę. Ścisnęłam mocniej niewielką
torebkę, na szyi zawiesiłam przepustkę i ruszyłam w stronę głównego wejścia.
Stało tam kilku ochroniarzy – wysocy, napakowani mężczyźni nieco mnie
przerażali.
- Przepraszam, jak mogę
dostać się za kulisy? – zapytałam nieśmiało jednego z nich pokazując
przepustkę. Mężczyzna zbliżył się do mnie, uważnie przyjrzał się przepustce.
- Ty jesteś ta od Horana,
tak? – zapytał.
- Tak, tak, to ja. Wiem,
że się spóźniłam, ale zapomniałam przepustki, potem utknęłam w potężnym korku
i… - nawet nie zdążyłam dokończyć, bo ochroniarz już zdążył mi przerwać.
- Zaprowadzę Cię, bo teraz
w życiu nie przebijesz się sama przez ten tłum – odparł i otworzył przede mną
drzwi budynku.
- Pójdziemy bokami żeby
się nie przepychać – znów zagadnął mnie barczysty ochroniarz. Zgadzałam się na
wszystko, byleby w końcu dostać się za te kulisy. Chłopcy byli już na scenie –
przez ściany słychać było, że sala właśnie bawi się w rytmie „Live while we’re
young”.
Podążałam za nieznanym mi
facetem przez długie, wąskie korytarzyki i niezliczone stopnie schodów. Im
dłużej szliśmy, tym więcej ludzi kręciło się wokół, a muzyka stawała się coraz
głośniejsza.
W końcu weszliśmy do
naprawdę wielkiego pomieszczenia, wypełnionego tłumem ludzi. Widać było, że są
niezwykle skupieni. Oni nie bawią się na koncercie, oni pracują.
- Dalej już pójdziesz
sama. Kilka metrów na wprost jest wejście na scenę, a przed nim metalowe
schodki. Powinnaś z nich wszystko pięknie widzieć – powiedział mężczyzna i
nieznacznie się do mnie uśmiechnął.
- Dziękuję, jestem Pana
wielką dłużniczką! – odparłam szybko, obdarowałam ochroniarza szerokim
uśmiechem i błyskawicznie ruszyłam we wskazanym mi wcześniej kierunku. Po
przejściu kilku metrów, ukazał się przede mną widok dokładnie taki, o jakim
mówił ochroniarz. Wejście na scenę i niewielkie, metalowe, schodki kończące się
tuż pod nią. Stanęłam na jednym ze stopni i nie odrywałam wzroku od sceny.
Niemal natychmiast
zauważył mnie Harry i na przywitanie pochwalił się swoimi dołeczkami. Ukradkowo
pomachałam lokatemu i posłałam mu wielki uśmiech. Zaczęłam szukać wzrokiem Nialla.
Blondyn stał na drugim końcu sceny i najwyraźniej mnie nie zauważył.
Znałam go już trochę czasu
i potrafiłam wyczuć, kiedy coś jest nie tak. To był właśnie taki moment. Na
jego twarzy widniał sztuczny, przylepiony na siłę uśmiech. Zachowywał się jakby
gdzieś po drodze na koncert zgubił całą swoją energię. Udawał, że gra na
gitarze pochłania go tak bardzo, że nie jest w stanie robić nic innego. Taki
kit może wcisnąć swoim fankom, ale nie mnie.
Na migi pokazałam Hazzie
żeby ocknął Irlandczyka i uświadomił mu, że jestem, że nie zawaliłam. Jestem tu
dla niego, żeby go wspierać jak tylko mogę.
Błękitnooki stanął na
środku sceny i zaczął grać „Little things”. Harry podszedł do niego i szepnął
mu coś do ucha. Horan natychmiast odwrócił głowę w moją stronę, a na jego buzi
wreszcie zagościł szczery uśmiech. Chłopak tak bardzo przejął się moją
obecnością, że jego palce zaczęły się plątać, a gitara nie wydawała takich
dźwięków jakie powinna.
Odwrócił się znów w stronę
publiczności, a jego place przestały dotykać strun. Uśmiechnął się pod nosem i
zaczął mówić do widowni.
- Zacznijmy jeszcze raz.
Przepraszam, ale pojawił się tu ktoś ważny dla mnie i … i chyba trochę mnie to
zaskoczyło. Jednak „Little things” to jej ulubiona piosenka, więc dziś zagram
ją dla niej.
Po tych słowach dłonie
chłopaka znów zaczęły delikatnie dotykać strun, ale tym razem wszystko brzmiało
już tak jak powinno. Blondyn, co jakiś czas odwracał się w moją stronę i
posyłał mi swój ciepły uśmiech. Kiedy piosenka już się skończyła, jedna z dziewczyn
stojących tuż pod sceną zaczęła dosyć głośno krzyczeć „Gorzko, gorzko!”.
Wkrótce reszta publiczności zaczęła jej wtórować.
Niall odłożył gitarę i
zaczął podążać w moim kierunku. Pokazywałam mu żeby wracał na scenę, żeby nie
szedł w moją stronę, ale nic do niego nie docierało. Zbliżył się maksymalnie
blisko i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Udany koncert, wiesz? –
zażartowałam. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko mocno przywarł swoimi wargami
do moich ust. Mocno mnie objął i odchylił się w tył, tak abym nie mogła stać na
własnych nogach. Zrobił dwa kroki w przód, a mnie oślepiło jasne światło. Kiedy
już nasze usta ponownie były osobno, zdałam sobie sprawę, że stoję na scenie i
całuję się z Niallem Horanem przed salą pełną ludzi. Myślałam, że zapadnę się
pod ziemię. Uśmiechnęłam się, ale czułam, że moje policzki zalewają się
płomiennymi rumieńcami. Blondyn dał mi jeszcze czułego buziaka w policzek, a
potem niemal zbiegłam ze sceny, chcąc ukryć się przed wzrokiem widowni. Moje
nogi były jak z waty, a ręce nieco się trzęsły. Zresztą, nie tylko ręce, miałam
wrażenie, że cała nieznacznie dygocę z przejęcia. Przyglądałam się chłopakom
szalejącym przed publicznością i łapałam każde ultra-krótkie spojrzenie Nialla.
Nadal nie umiałam
uwierzyć, że ot tak pocałował mnie przy takiej masie ludzi. Wiedziałam, że jest
mój, ale tym gestem upewnił mnie w tym przekonaniu po stokroć.
W końcu, po wszystkich
bisach chłopcy zeszli ze sceny. Stanęłam z boku, nie chcąc nikomu przeszkadzać.
- I jak Ci się podobało? –
usłyszałam tuż przy uchu znajomy głos i poczułam na brzuchu ciepły dotyk.
- Bardzo – szepnęłam i
cmoknęłam chłopaka w policzek.
- Zmęczony? – spytałam,
kiedy Horan oparł swoją głowę na moim ramieniu.
- Troszeczkę – odparł i
błyskawicznym ruchem znalazł się przede mną.
- Wiesz… - zaczął
niepewnie – już myślałem, że znowu Cię straciłem. Że znowu wyjechałaś bez
słowa. Nie wiem czy zniósłbym to drugi raz – jego błękitne oczy prześwietlały mnie teraz na wskroś. Pogładziłam dłonią jego policzek.
- Nigdy więcej nie wyjadę
bez słowa. Nigdy więcej nie zostawię Cię ot tak. Rozumiesz? – odpowiedziałam i
posłałam blondynowi delikatny uśmiech.
Ten dzień zdecydowanie
zmęczył nas oboje. Po godzinie byliśmy już w mieszkanku Horana. Po ciepłej
kąpieli, ubrana w piżamę, ułożyłam się w łóżku obok śpiącego już Nialla. Przytuliłam
się do chłopaka i momentalnie zasnęłam.
Wzruszyłam się, naprawdę! Nie wiem, jak mam Ci dziękować, rozdział jest cudowny, a dedykacja... brak mi słów. Tak mi, tej chorej wariatce, która gada i mówi bez zastanowienia. Sprawiłaś, że KOCHAM CIĘ jeszcze bardziej. Ta miłość już dawno przekroczyła nieskończoność (wiesz, o czym mówię).
OdpowiedzUsuńA akcja z Little Things , idealna. Wyobraziłam sobie to wszystko , to było tak cholernie piękne!
Ona ma zielone oczy. ZIELONE. Jakoś podświadomość mi wczoraj podpowiedziała ten kolor ;)
I rozdziały są coraz dłuższe i dłuższe, a mnie to cieszy i cieszy, bo uwielbiam Twoje opowiadanie.
Uwielbiam Ciebie!
I następny supeer rozdział :) Baaaardzo fajnie piszesz :* @pollystylinson
OdpowiedzUsuńŚliczny *___*ach ten romantyczny Horan <3 super nie mogę doczekać się nowego :) -@natalia17k
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Naprawdę bardzoo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno <3
Fajnie że już są wakacje i mogą być ze sobą cały czas w Londynie :)
Horanek jest mega słodki xx
No i rozdział wyszedł Ci naprawdę długi, wspaniale się go czytało.
Czekam na następny ! Nie przestawaj pisać słońce ;**
Rozdział genialny jak każdy inny. Bardzo podoba mi się jak piszesz, na prawdę zazdroszczę ci takiego talentu ! <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. ; *
OdpowiedzUsuńWpadłam tutaj zupełnie przypadkowo, ale chyba zostanę na dłużej *-* Pomyślałam sobie, że przeczytam fragment tego rozdziału, żeby tylko rozeznać się w historii, a tak się wciągnęłam, że nim się obejrzałam, czytałam ostatnie zdanie. Głupio zrobiłam, że nie zaczęłam od prologu, bo co nieco sobie zaspoilerowałam, ale to raczej nie przeszkodzi mi w przeczytaniu historii od samego początku. Tak lekko i delikatnie piszesz, że aż miło się czytało. W dodatku historia jest cudowna - sceny z Niallem i główną bohaterką są tak rozczulające, że momentami z ust nie schodził mi uśmiech :) W dodatku szablon dodaje uroku *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie pogniewasz, jeżeli wrzucę Twój blog do linków? :3
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo weny!
{niewolnicy-uczuc}
Cudowneee *__*
OdpowiedzUsuńTen koncert... nic dodać nic ująć.. BOSKIE !!!
Szczerze? Baardzo Ci zazdroszczę takiego talentu do pisania.
Trafiłam tu przez przypadek, ale stanowczo chcę czytać więcej, i więcej ! <3 Twoje opowiadanie czyta się niesamowicie przyjemnie, za co trafiasz na listę chętnie odwiedzanych przezemnie blogów <3 Uwielbiam, i licz na częste odwiedziny z mojej strony ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, czekam na nastepny ! :D
Jejku, jak mi miło *.* Informować Cię jakoś, czy sama będziesz ogarniać? :)
UsuńMasz talent ♥ Kolejny świetny rozdział! Czekam z niecierpliwością na następny :D Buziaki ♥
OdpowiedzUsuńjakie to cudowne!
OdpowiedzUsuńejfsdahaeshfhrdbsgfkhsafsefbhsvfabijfd, kocham cię!
@ziomeczky
A więc dotarłam do miejsca, od którego zaczęłam *-* Kurczę, za drugim razem ten rozdział jest wciąż tak samo rozczulający, słodki i cudowny, albo może nawet i bardziej, gdyż teraz dokładnie znam każdy szczegół historii tej dwójki :3 Boże, Horan jest cudowny! Zadedykował jej Little Things, a później pocałował ją na scenie. Na scenie! Kurcze, no teraz to ona chyba nie będzie miała żadnych, ale to żadnych wątpliwości co do jego uczuć. Naprawdę się cieszę, że Twoje rozdziały zaczynają się wydłużać. Tak trzymaj! Mogą być jeszcze ze cztery razy dłuższe, to mi na pewno nie będzie przeszkadzać i założę się, że innym również :3 Dodatkowe kilka stron nikomu nie zaszkodzi ;) Trzy tygodnie z Niallem. No teraz to dziewczyna musi być już w niebie :D Żadnych koncertów, wywiadów, tylko oni, caaaały czas tylko oni :3 Yey!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, weny! (To już się stało chyba moją stałą regułką haha :D)
Idzie mi coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńBoże, dlaczego Niall jest taki seksowny?!
OdpowiedzUsuńCzy ktoś może mi powiedzieć?!
Nie mam żadnych zarzutów ani do treści opowiadania, ani do twojego stylu pisania. WSZYSTKO JEST BEZBŁĘDNE!