środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 16.


Znów taki długi. Ciekawa jestem czy będzie się wam podobał. Może nie poszło do końca po waszej myśli, ale same zobaczycie, że wszystko po coś się musi dziać. 
No i znów dziękuję Wam, że czytacie. Uwielbiam Was.
Mam nadzieję, że jak zawsze napiszecie mi co sądzicie. 
Buuuziaki! ♥

_____________________________________________________________________

Zmyłam makijaż, włosy spięłam w wygodną kitkę, a piękną sukienkę zastąpiłam wygodnymi legginsami i bluzą. Ruszyłam do sypialni, wyjęłam spod łóżka walizkę i powoli, bez pośpiechu zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy. Zanim Niall wrócił do domu torba znów leżała jak gdyby nigdy nic w tym samym miejscu. Z tym, że teraz była już pełna.
O dwudziestej drzwi mieszkania się otworzyły, a do środka wszedł błękitnooki. Nie ruszyłam tyłka z kanapy i wlepiałam wzrok w telewizor.
- Przepraszam. Nawaliłem – powiedział chłopak. Zasłaniał go wielki bukiet czerwonych róż.
- Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. Nie chcę kwiatów. Chcę Ciebie. Twojej uwagi, twojego czasu – zaczęłam spokojnym, pozbawionym jakichkolwiek emocji głosem. - Po drugie, nigdy, ale to przenigdy nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w stanie zrobić. Nigdy – ciągnęłam dalej.
Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę sypialni, rzucając chłopakowi suche „dobranoc”. Niall próbował mnie zatrzymać, przytulić. W kółko powtarzał, że przeprasza, że wie, że nawalił. Pozostałam nieugięta. Obietnica to obietnica, obietnic się nie łamie.
Po wejściu pod kołdrę jeszcze przez długi czas nie umiałam zasnąć. Męczyło mnie uczucie, że potraktowałam Horana za ostro. „Ale przecież nawalił! Przecież obiecał!” powtarzałam jak mantrę.
Kiedy ponownie otworzyłam oczy, nastał już nowy dzień. Jak zwykle w łóżku byłam już sama. Chyba powinnam się do tego przyzwyczajać. Na początek odwiedziłam łazienkę, a następnie ruszyłam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zastałam w niej Nialla.
- Cześć – przywitał mnie wypranym z emocji głosem.
- Dzień dobry – powiedziałam radośnie i cmoknęłam chłopaka w policzek. Nadal byłam na niego zła, ale wiedziałam, że widzimy się w te ferie już po raz ostatni. Wiedziałam, że wyjazd bez pożegnania jest chyba najgorszym z możliwych posunięć. Problem w tym, że gdybym mu powiedziała, że wyjeżdżam to prędzej zamknąłby mnie w mieszkaniu niż pozwolił mi to zrobić. Usiadłam przy kuchennym blacie i uważnie wpatrywałam się w chłopaka.
- O której lecisz na próby? Już dziś ten koncert, prawda? – zapytałam udając, że wypełnia mnie entuzjazm.
- O dwunastej muszę być na miejscu. Wrócę pewnie koło północy – odpowiedział chłopak, zachowując swój poważny ton.
Rozmowa się nie kleiła, ale ja i tak ciągnęłam ją dalej. Musiałam go rozweselić, pokazać, że wszystko jest w porządku. Myśli o tym jak rozkręcić Horana przerwał jeden wniosek. Okłamuję go, oszukuję go. Jestem oszustką. Wyrzuty sumienia dręczyły mnie cały czas, ale ja z całych sił przykrywałam je uśmiechem.
- Ja dzisiaj spotkam się z Pauliną. Może skoczymy na jakieś kręgle czy coś – powiedziałam do chłopaka, kiedy ten postawił przede mną talerz z omletem.
- Fajnie, baw się dobrze.
Słysząc ten poważny ton, jakim właśnie mówił do mnie Niall, w mojej kieszeni otwierało się stado scyzoryków. Miałam szczerą ochotę go udusić, ale postanowiłam, że nie dam się spławić tak łatwo.
- Co ty na to żeby po śniadaniu przejść się na jakiś krótki spacer? Ciągle siedzisz albo w domu albo na próbach, przewietrzysz się trochę – zapytałam i spojrzałam na chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem.
- Coś się stało w nocy? – zapytał. - Wieczorem nie dałaś się dotknąć ani przeprosić, a teraz jesteś tak niebywale miła. Chyba nie rozumiem o co chodzi, więc może mi to wyjaśnisz?
Kęs omleta niemal stanął mi w gardle. Co mam mu powiedzieć? Znów uruchomił się we mnie tryb mistrzyni oszukiwania.
- Chyba rzeczywiście wczoraj wieczorem przegięłam. Przepraszam – odpowiedziałam, posyłając chłopakowi ciepły uśmiech.
- Jedyną osobą, która tutaj nawaliła jestem ja. Odkąd przyjechaliśmy do Londynu zamiast cieszyć się tym, że wreszcie mam Cię przy sobie to non stop siedzę na próbach i nagraniach. Jutro biorę sobie wolne i cały dzień jestem Twój. Co ty na to?
Przez moje gardło nie było w stanie przejść już żadne słowo. Myślałam, że wyrzuty sumienia zaraz zjedzą mnie żywcem. Zbliżyłam się do chłopaka i mocno przywarłam do jego warg.
- Rozumiem, że to znaczy tak – powiedział Irlandczyk i objął mnie mocno. Na jego twarzy znów zaczął malować się uśmiech.
- To ubieraj się, lecimy na ten spacer – powiedziałam do chłopaka i sama ruszyłam się przygotować.
Chwilę później opuściliśmy już mieszkanie. Objęci przemierzaliśmy ulice Londynu. Dzień był wyjątkowo piękny, bezchmurny, ale chłodny. Nieliczne promienie słońca, co jakiś czas ogrzewały nasze zmarznięte policzki.
Dwie godziny później wróciliśmy do mieszkania, po czym Niall ruszył na próbę. Znów zostałam sama. Wyjęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam pakować do niej już ostatnie rzeczy. Godzinę później postawiłam ją niedaleko drzwi. W sumie byłam już gotowa do wyjścia. Wiedziałam jednak, że bez żadnego słowa przecież nie mogę wyjechać. Wzięłam do ręki telefon, ustawiłam go na półce i zaczęłam nagrywać.
- Cześć Niall. Widzisz, doszłam do wniosku, że nie powinieneś wybierać między karierą a mną. Nie chcę żebyś wybierał… Wracam do Polski. Jak znów będziesz miał dla mnie czas to daj znać. Kocham Cię – powiedziałam łamiącym się głosem i wyłączyłam kamerę.
Kilkanaście minut później byłam już w taksówce. W drodze wysłałam do Nialla nagrany wcześniej filmik. Wiedziałam, że pewnie i tak go teraz nie obejrzy. Wyłączyłam telefon żeby nie dać się skusić na ostatni telefon do Horana.
Mimo natłoku samochodów, korków i śliskich dróg udało mi się dotrzeć na lotnisko w jednym kawałku. Po odprawie usiadłam na wolnym krześle i czekałam na samolot.
Siedziałam w ciepłej czapce, owinięta szalikiem, a w uszach miałam słuchawki. Obserwowałam ludzi kręcących się po lotnisku. Jedni się spieszyli, inni podobnie jak ja czekali na swój samolot. W końcu ruszyłam do bramki z numerem mojego lotu. Po niecałych dwóch godzinach spokojnego lotu byłam już w Katowicach. Odebrałam bagaż i ruszyłam złapać jakąś taksówkę do domu.
Moi rodzice byli mocno zdziwieni, gdy zobaczyli mnie w drzwiach. Nie obyło się bez opowieści o tygodniu spędzonym w Alpach i kilku dniach pobytu w Londynie. Kiedy już się nagadaliśmy, poszłam do swojego pokoju i położyłam się na moim ukochanym łóżku. Wpatrywałam się w zdjęcia, które były poprzyklejane do ściany i oświetlone delikatnym światłem białych lampek rozpiętych nad nimi.
Wyrzuty sumienia powoli dawały mi już spokój. Zrobiłam tak jak zawsze – po swojemu. Nie wiem, czy to była dobra czy zła decyzja. Na pewno była moja. „Nie chcę mu przeszkadzać w realizacji marzeń. On jest zajęty muzyką, a ja muszę zająć się nauką. Oboje nie mamy na siebie czasu” wciąż tłumaczyłam sobie w głowie. Tykanie zegara i widok uśmiechów ze zdjęć ukołysały mnie do snu.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po przebudzeniu było włączenie telefonu. Pusto. Zero wiadomości, brak nieodebranych połączeń. Trochę się chyba zawiodłam, bo podświadomie liczyłam na milion telefonów od zaniepokojonego Nialla.
Pomyślałam, że skoro wreszcie jestem w domu to koniecznie muszę się spotkać ze swoimi przyjaciółkami. Kilka smsów i już wszystko było ustalone. Popołudniu miałyśmy się spotkać w naszej ulubionej knajpce.
Powitaniom, uściskom i buziakom nie było końca.
- Tak bardzo za wami tęskniłam! – niemal krzyczałam im do uszu.
- Dobra, dobra. Ty nam tu nie ściemniaj tylko mów, co się stało, że tak szybko wróciłaś – wypaliła przyjaciółka, kiedy już usiadłyśmy przy stoliku. Znała mnie lepiej niż ja siebie samą. Chcąc nie chcąc musiałam wyjaśnić im wszystko, co zdarzyło się po przyjeździe do Londynu z Alp. Przegadałyśmy kilka dobrych godzin zamawiając kolejne filiżanki kawy i porcje szarlotki. Mój telefon wciąż milczał.
Późnym wieczorem wróciłam do domu. Włączyłam komputer, sprawdziłam maila i skypa. Wszędzie głucho i pusto. Całe szczęście wieczorami na skypie lubiła przesiadywać Paulina. Natychmiast do niej zadzwoniłam. Zapomniałam jednak, że ona przecież też nie ma pojęcia o tym, że jestem już w domu a nie w Londynie.
- Cześć słońce! – przywitałam ją radosnym głosem.
- Siemka! A gdzie masz Nialla? – na powitanie moja kuzynka zadała chyba najgorsze ze wszystkich możliwych pytań.
- W Londynie – odpowiedziałam szybko i bez zastanowienia. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie.
- Ale… to gdzie ty jesteś? O Boże! Przecież to jest Twój pokój! Co ty tam robisz?! – z każdym słowem na twarzy Pauliny malowało się coraz większe zdziwienie. Po raz drugi dzisiaj musiałam opowiadać o wszystkim, co działo się w Londynie.
- Nie wiem, może się nie znam, ale dla mnie jesteś chodzącą Bridget Jones. Sama stwarzasz sobie kłopoty, a potem nie wiesz co masz z nimi zrobić, bierzesz ogon pod siebie i uciekasz – podsumowała całą opowieść moja kuzynka. Muszę przyznać, że porównanie było trafne.
- A może ze mną jest coś nie tak i ja się nie nadaję do związków? Może powinnam olać to wszystko i zająć się nauką? Egzaminy same się nie pozaliczają – odpowiedziałam.
Gadałyśmy jeszcze dosyć długo na temat związków, facetów i tych wszystkich pokręconych relacji międzyludzkich. Dowiedziałam się, że ona i Tom są już parą. Nawet myślą czy razem nie zamieszkać. Cieszyłam się, że wreszcie znalazła sobie jakiegoś fajnego chłopaka. Zdecydowanie na takiego zasługuje.
Po tak intensywnych dyskusjach w środku nocy w końcu przytuliłam głowę do poduszki. Pognałam myślami do Londynu. Tam mogłam przytulić się do Nialla. Czuć ciepło jego ciała i równomierne bicie jego serca. Tak bardzo za nim tęskniłam. Za każdym spojrzeniem, za każdym uśmiechem, za każdym pocałunkiem. Zwinęłam się w kłębek, a brzmiące ciągle w głowie „sama się o to prosiłam” zastąpiło mi kołysankę.
Rano, mimo gigantycznego zmęczenia, postanowiłam aktywnie rozpocząć dzień. Zabrałam potrzebne rzeczy i ruszyłam na basen. To była zdecydowanie dobra decyzja. To był czas, w którym nie musiałam o niczym myśleć i niczym się przejmować. Jedyne co zawracało mi głowę to myśl o tym, aby równomiernie oddychać.
Wróciłam do domu w pełni sił. Korzystając z tego przypływu energii postanowiłam zajrzeć do notatek. Oderwał mnie od nich dopiero telefon od przyjaciółki z pytaniem, czy idziemy na imprezę.
- Ostatnia sobota ferii, a ja mam siedzieć w domu? Błagam Cię. Powiedz mi lepiej, o której mam po Ciebie być – powiedziałam pełnym entuzjazmu głosem do telefonu.
Ubrana w ciemne dżinsy i ulubioną koszulę opuściłam dom. Stawiłam się punktualnie i pojechałyśmy szaleć razem do późnej nocy.
W klubie bawiło się mnóstwo osób. Byli zarówno znajomi jak i nieznajomi. Nie zwracałam jednak uwagi na obecnych tam chłopaków. Miałam ochotę tańczyć, wyłączyć myślenie, dobrze się bawić ze znajomymi. Kilku nieznajomych próbowało zakłócić mój plan, ale w ucieczkach jestem niekwestionowaną mistrzynią, więc nie mieli szans.
Nie mam pojęcia, o której wylądowałam w swoim łóżku. Zasnęłam błyskawicznie. Nie pokusiłam się nawet o zmycie makijażu czy prysznic.
Ostatnią niedzielę ferii rozpoczęłam dopiero w południe. Po odwiedzeniu łazienki, włożyłam dres i znowu usiadłam przy notatkach. Postanowiłam zrobić sobie małą przerwę od nauki. Poszłam do kuchni i zagotowałam wodę na herbatę. Wyjrzałam przez okno. Na dworze panowała piękna zima. Delikatny mróz, świat pokryty warstwą białego puchu i drobne płatki śniegu spadające z granatowego już o tej porze nieba tworzyły niemal filmowy krajobraz. Po powrocie do pokoju nie umiałam już skupić się na nauce. 
Do moich myśli ponownie wkradł się Horan, który już kolejny dzień nie dawał znaków życia. Postanowiłam, że odezwę się do niego. Naprawdę martwiłam się, co się z nim dzieje. Wysłałam więc krótkiego smsa po czym uruchomiłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Co chwilę z niecierpliwością zerkałam na telefon, który pastwił się nade mną bez litości i za nic w świecie nie chciał zabrzęczeć oznajmiając, ze mam wiadomość. Siedziałam sama w pustym domu. Moim jedynym towarzyszem był mój pies, który dzielnie ogrzewał moje stopy.
O dwudziestej usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam po schodach z kluczem w dłoni. Otworzyłam drzwi i oprócz mroźnego powietrza ogarnęło mnie niesamowite zaskoczenie.

18 komentarzy:

  1. Horan do niej przylepiał, prawda? Słodziak się stęsknił , przemyślał wszystko i postanowił, że nie może bez niej żyć, tak ?
    Tak?!
    Tak ma być, ma być pięknie, ma być słodko, niepoprawnie idealnie.
    Kocham Cię najmocniej na świecie, Twoja ukochana lokatorka z pokoju 317 w lokalnym psychiatryku, Polly.

    OdpowiedzUsuń
  2. No no! Robi się ciekawie! :))
    świetne <3 kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię <3

    @ziomeczky

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne ♥ Masz ogromny talent ;3
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3

    A to Niall do niej przyleciał? ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mi było smutno jak była na tym lotnisku :c szybko nowy rozdział proszę! @pollystylinson

    OdpowiedzUsuń
  5. To Horanek prawda ? Powiedz że tak :)
    Pogodzą się, pocałują, wszystko sobie wyjaśnią, bd ok i mega HAPPY END :D
    Mam rację ?
    Rozdział niesamowity <3 Z niecierpliwością czekam na następny ;**
    Masz niebywały talent, Kocham Cię ♥
    @peaceUNDlove

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa no nie mogę boskie . Dodawaj szybko nexta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super bradzo mi sie podoba :) to jest Horan co nie? Hehe kocham te długie rozdziały ~@natalia17k

    OdpowiedzUsuń
  8. Na bank chodzi oto, że ma do niej przylecieć Horan, ale teraz na twoim miejscu zmieniłabym to, bo jest to za bardzo oczywiste :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za Twoją opinię. Nie zawsze wszystko musi być owiane jakąś tajemnicą. Czasami niespodziewane przychodzi w najmniej oczywistym momencie.

      Usuń
  9. Misiek nienawidze cię za to zakończenie ! Ale kocham cię za to całe opowiadanie. jest niesamowite i jt caly dzień znów nim będe żyć... Szczerze no mam nadzieje że Horan pojawi sie w tych drzwiach ale sądzę ze zrobisz coś innego... Zabolalo mnie to że Paulina znów bez żadnego pożegnania pojechała... No ale cóż mam nadzieje że wszystko jeszcze bardziej się rozwine i będziesz caly czas tak ciekawie pisala. Dziękuje za to opowiadanie i za dedykacje w poprzednim rozdziale! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział <333
    Emocje, emocje duużo emocjii <3
    Kocham, wspaniale^^
    Czekam na 17!!!

    PS u mnie 6 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby to był Horanek ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie... Uciekła sobie. Ot tak go zostawiła. Jedyne, co mu po niej zostało na ten czas to filmik. No nie... Nie podoba mi się to, że on przestał się do niej odzywać. Nic a nic nie napisał. Rozumiem, że mógł być w szoku, albo totalnie zatopił się w swoim smutku, albo coś, ale... No nie... Ta, "no nie..." stało się teraz najczęściej używanym słowem wieczora ;p No i co teraz? Ona tak po prostu sobie żyje z wyrzutami sumienia, gadając ze wszystkimi dookoła, tylko nie z tą jedną, najważniejszą osobą. No nie... :p Boże, Boże, Boże. Nie no, posłużę się wyrażeniem, którego za Chiny byś nie odgadła! No nie!!! Żołądek mam chyba nie tam gdzie trzeba, a to wszystko przez to zakończenie. Kto to jest? Kto to może być? Któż to stoi przed jej drzwiami? Proszę Cię, powiedz mi, że to Horan. Albo nie! Nie mów mi, ja to sama sprawdzę już za chwilę! Dżizz, nie wierzę, że to już szesnastka! Co ja będę później czytać?
    Trudno, będziesz miała ciężkie życie teraz, bo z moimi pytaniami "Kiedy nowy?" "Kiedy nowy?" "Dodasz nowy?", to nie wytrzymasz :D
    Pozdrawiam Cię serdecznie, weny życzę i aaaa, lecę czytać kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie komentujesz XD
      Zapraszam do mnie !
      http://cause-you-are-perfect-to-me.blogspot.com

      Usuń
  13. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że za mało się rozpisywałam?

    OdpowiedzUsuń
  14. SZKODA MI NIALLA. Boże, dlaczego tak go oszukała ? :( To było takie smutne.
    Ale założę się, że za drzwiami stoi HORAN!

    OdpowiedzUsuń